Od pierwszych występów w latach 90. i po zachwyceniu świata Bajerem z Bel-Air, Will Smith jest z pewnością jedną z największych gwiazd swoich czasów. W tej chwili przeżywa odrodzenie - jego ostatni występ jako Dżin w Aladynie Disneya wzbudził szczególne kontrowersje. Jednak najnowsza wizja reżysera Anga Lee Lee, Gemini Man, udowadnia, że być może świat ma go już dość. W Gemini Man gra nie jeden, ale dwóch Will Smithów i nadal oczekuje się, że produkcja straci do 60 milionów dolarów. Dlaczego film ma się tak źle?
Oryginalny pomysł z 1997 roku, Gemini Man, przeszedł przez proces twórczy trwający prawie 20 lat. Niestety, dla wszystkich zaangażowanych, nie warto było czekać. Po pierwsze, coś, co mogło być wyjątkową i oryginalną przesłanką w 97 roku, z pewnością nie jest nią dziś. Film wydaje się czymś, co widzieliśmy już sto razy...
Will Smith gra Henry Brogana, elitarnego zabójcę gotowego odłożyć broń i przejść na emeryturę po swoim 72 trafieniu. Jego plany zostają zmienione, gdy staje się celem tajemniczego agenta, który najwyraźniej jest w stanie przewidzieć każdy jego ruch. Ku swojemu przerażeniu dowiaduje się, że ściga go młodsza i szybsza wersja jego samego - grana także przez Willa Smitha, za czym stoi niezbyt udana technologia odmładzania. Tak, jeśli widzieliście Loopera, Logana lub Star Trek: Nemesis, to wiecie dokąd zmierzamy.
Podczas gdy podobna technologia odmładzania została wykorzystana w arcydziele Martina Scorsese'a, Irlandczyku z 2019, to efekty specjalnie stały na drugim planie zaraz za fenomenalną narracją, która pochłonęła mnie do tego stopnia, że nawet nie zauważyłem efektu odmładzania. Jeśli o mnie chodzi, obserwowałem Roberta De Niro w średnim wieku. Tutaj bezsensowna i przewidywalna fabuła oznacza, że wszystko, co zobaczycie, to często nienaturalne ruchy CGI Willa Smitha z gumową twarzą, pogarszane przez innowacyjne, ale rozpraszające 120 klatek na sekundę - niektóre kina były w stanie uruchomić film w tej wersji, co zapewniało nieprzyjemnie płynne wrażenia wizualne. Kevin Maher z The Times określił ten film jako „odstraszający estetycznie”, co z pewnością odzwierciedla dyskomfort związany z tym 120 minutowym seansem. Naprawdę można było źle się poczuć.
Will Smith gra Henry Brogana, elitarnego zabójcę gotowego odłożyć broń i przejść na emeryturę po swoim 72 trafieniu. Jego plany zostają zmienione, gdy staje się celem tajemniczego agenta, który najwyraźniej jest w stanie przewidzieć każdy jego ruch. Ku swojemu przerażeniu dowiaduje się, że ściga go młodsza i szybsza wersja jego samego - grana także przez Willa Smitha, za czym stoi niezbyt udana technologia odmładzania. Tak, jeśli widzieliście Loopera, Logana lub Star Trek: Nemesis, to wiecie dokąd zmierzamy.
Podczas gdy podobna technologia odmładzania została wykorzystana w arcydziele Martina Scorsese'a, Irlandczyku z 2019, to efekty specjalnie stały na drugim planie zaraz za fenomenalną narracją, która pochłonęła mnie do tego stopnia, że nawet nie zauważyłem efektu odmładzania. Jeśli o mnie chodzi, obserwowałem Roberta De Niro w średnim wieku. Tutaj bezsensowna i przewidywalna fabuła oznacza, że wszystko, co zobaczycie, to często nienaturalne ruchy CGI Willa Smitha z gumową twarzą, pogarszane przez innowacyjne, ale rozpraszające 120 klatek na sekundę - niektóre kina były w stanie uruchomić film w tej wersji, co zapewniało nieprzyjemnie płynne wrażenia wizualne. Kevin Maher z The Times określił ten film jako „odstraszający estetycznie”, co z pewnością odzwierciedla dyskomfort związany z tym 120 minutowym seansem. Naprawdę można było źle się poczuć.
Gemini Man jest niestety jednym z tych filmów, w których nic się nie dzieje. Każdy z jego problemów byłby wystarczająco zły sam w sobie, ale za to mogliśmy mieć inne elementy, które by to nadrabiały. Na przykład złe CGI nie byłoby problemem, gdyby fabuła była dobra i odwrotnie. Tutaj nie ma pozytywów. Gemini Man to przesadzone CGI i banalna historia. Film utknął w latach 90. i dziś to niezwykle rozczarowujący, twór 20. lat pracy. Słaby wizualnie, niezbyt dobrze wykonany i źle napisany powinien był zostać w produkcji już na zawsze.
★☆☆☆☆
Sam Love
No comments:
Post a Comment