Sunday 26 August 2018

OnePlus 6 ★★★★☆


Rutyną OnePlusa stało się by ich nowe, flagowe telefony ukazywały się na rynku równo co 6 miesięcy, tym razem “6”, aż rwie się do podbicia najwyższego miejsca podium smartfonów na androidzie. Nowy procesor, zupełnie nowy design, lepsze podzespoły, większy ekran i kilka dodatkowych smaczków czynią razem OnePlus’a 6 całkiem unikalną konstrukcją, w porównaniu do poprzedników, w zamian za jedynie marginalny wzrost ceny.


Lustrzana Czerń (jedyna wersja z 6/64GB) to w całości czarne szkło. Kiedy to Północna Czerń (wykończenie matowe), Jedwabna Biel (szklany był ze złoto-różową ramką) i limitowana edycja w kolorze Czerwonym są dostępne w konfiguracji 8/128GB. Do tego wersja Marvel Avengers (szklany tył i wykończenie stylizowane na włókno węglowe) dostępna w konfiguracji 8/256GB.

Notch jest tutaj dość ikoniczny jako, że przednią taflę stanowi AMOLED’owy ekran 6.28”, do tego Slider Powiadomień(wspomaga przełączanie się pomiędzy profilami Dźwięk, Wibracje, Wyciszony) został przeniesiony na prawą stronę. Pionowa podwójna kamera odpowiada za tylny zespół aparatu razem z LED’owym flashem, przy czym towarzyszy im do tego czytnik linii papilarnych.

Oxygen OS jako zwieńczenie Androida 8 Oreo jest jednym z najbardziej customizowalnych UI z opcjami takimi jak Dark Mode, zmiana czcionek, nawigacja sterowana gestami i Tryb Gamingowy. Żadna nie jest na rynku nowa, to coś co robi każdy producent po kolei. OnePlus jednak wziął z tego co najlepsze i w skrzętnej kombinacji zastosował w swoim nowym telefonie. Rozpoznawanie twarzy jako dodatkowa opcja odblokowywania ekranu również nieźle spełnia swoją rolę, poza niektórymi momentami w słabym świetle.

Gry takie jak PUBG, czy Asphalt 8 działają na najwyższych detalach bez problemu. Filmy wyglądają znakomicie na AMOLED’owym wyświetlaczu, jedynie pojedynczy głośnik nie jest tutaj rewelacją, również ze względu na jego ulokowanie sprzyjające przykryciu go przypadkowo ręką. Na szczęście razem z USB typu C mamy gniazdo jack z wysokiej jakości wyjściem audio. Bateria 3300mAh starcza w zupełności na cały dzień pracy, a dzięki opcji szybkiego ładowania mamy od 0 do 100%, w mniej niż godzinę, jednak mimo szklanego tyłu, nie ma on opcji bezprzewodowego ładowania.


Główny aparat to 16MP z technologią stabilizacyjną OIS, pozwoli ona nam zrobić ładne ujęcia w ruchu, zaś drugi 20MP przeznaczony jest do trudniejszych warunków oświetleniowych i ujęć  portretowych. Czasami przetworzenie świeżo złapanej klatki chwilę zajmuje, ale efekty zdjęć przy pomocy światła dziennego są świetne. Chociaż nie tak dobre jak w S9+ czy Pixelu 2 XL. Ujęcia nocne są zaskakująco wyraźne, bez dużego zaszumienia. Tryb Pro ma szeroki wachlarz opcji by jeszcze bardziej dopasować możliwości do Waszych potrzeb. Wideo to maksymalnie 5 minut nagrywania w 4K, a opcja slow-mo pracuje w 480 klatkach na sekundę. S9+ dla porównania to 960 klatek, z lepszymi detalami.

OnePlus 6 próbuje konkurować z iPhonem X, S9+, Pixelem 2 XL ale przy cenie mniejszej prawie o połowę, małe wpadki można im chyba wybaczyć, zwłaszcza jeśli i tak mieliście go już na oku. Co dziwne, nie ma przy nim oficjalnej notki o standardzie IP67, która była niejako codziennością w OnePlus’ach. Jeśli poza tym nie obchodzi Was również brak bezprzewodowego ładowania i głośników stereo - to zdecydowanie powinien być Wasz następny telefon.


★★★★☆
Pritesh Khilnani

OnePlus 6 w CeX


Get your daily CeX at


Digg Technorati Delicious StumbleUpon Reddit BlinkList Furl Mixx Facebook Google Bookmark Yahoo
ma.gnolia squidoo newsvine live netscape tailrank mister-wong blogmarks slashdot spurl

Saturday 18 August 2018

God Of War (2018) ★★★★★


Pewnego razu, Roger Ebert rzekł “Gry wideo nie mogą być sztuką”. Był stary, więc wybaczymy mu ten potwarz, jednak ja zdecydowanie się z tym nie zgadzam i na nagrobku z nutą goryczy składam dowód główny, God of War z 2018 roku.

Najnowszy tytuł opowiadający losy Kratosa jest już siódmą odsłoną tychże w całej serii - nie wspominając o ohydnej próbie na urządzenia mobilne - wkład ma też, od 11 lat tutaj nie widziany, Cory Barlog, który ostatnio miał styczność z marką przy God of War 2. To naprawdę długi czas jak na branżę gier. W tym czasie kultura tego świata rozwinęła się znacząco i sprezentowała twórcom możliwość opowiadania większych, głębszych i bardziej znaczących historii. Barlog dorzucił do szali swoje 11 lat doświadczeń z innych tytułów i przyczynił się do stworzenia jednej z najbardziej fascynujących i wszechstronnych gier ostatnich lat.


By osiąść gdzieś z dala od dawnych waśni, Kratos przeniósł się na północ i rozpoczął nowe, spokojniejsze życie. Gra rozpoczyna historię od protagonisty poddawającego kremacji swoją żonę i stawającego przed wyzwaniem samotnego wychowania syna. (Serio. Lepiej nie miejcie dzieci z tym typem. Zawsze kończy się to śmiercią… bycie Bogiem Śmierci to chyba wystarczająca wskazówka). Kratos mierzy się z tym jedynym sposobem jaki jest mu znany, maczo-sposobem. “Zapolujmy, chłopcze”. Rozpoczęcie podróży kopania grobów całej nordyckiej mitologii kręci się wokół Altreusa, syna Kratosa, gra on kluczową rolę w kłopotliwym utrzymywaniu gniewu Kratosa w ryzach. Ojciec za to uczy syna podstaw przetrwania, jednocześnie ucząc się na nowo empatii i wiążąc się z chłopcem. Coś jak Will Smith w The Pursuit of Happiness, ale z większą dawką Testosteronu i mniej irytującym dzieciakiem.

Kiedy to podróż nam zaprezentowana jest przytłaczająco wręcz ogromna, ścieżka jest właściwie dość liniowa, ale nie sprawia to wcale że mniej epicka. Od pierwszego machnięcia toporem Kratosa, do samych napisów końcowych - żadnego ekranu ładowania. Wszystko jest załatwione przyjemnymi przerywnikami, krajobrazami i obszarami przejściowymi. Świat gry nie jest tak otwarty jak można by podejrzewać, pozostaje on raczej skupiony na eksploracji. Nagradza zwiedzanie ukrytych zakamarków rzadkimi przedmiotami, ulepszeniami i punktami doświadczenia. Nowy Tomb Raider to całkiem zbliżona materia, mowa głównie o lokacjach, do których powracamy przed każdym nowym wypadem. Wspominając o powracaniu nie można zapomnieć o fenomenalnym silniku pozostawiania śladów na ziemi i śniegu. Błoto z Uncharted 4 ma w końcu godnego rywala. Seria God of War nigdy nie zawodziła oprawą graficzną i ta odsłona pod żadnym pozorem nie odchodzi od zasady. Od niepohamowanie potężnych postaci jak Wąż Świata, po tycie, szczegółowe i jakże ważne sprawy jak elementy pancerza trzepoczące w biegu. Cały obrazek jest niesamowicie imponujący.

Kamieniem węgielnym God of War jest bez wątpienia walka, która pozostała brutalna i gwałtowna jak zawsze. Poczucie ciężkości i satysfakcja. Krew w całej palecie kolorów, a nie tylko we znanym już każdemu szkarłacie. Nie żeby narzekać, taka tylko uwaga. Przechodząc z ikonicznych Ostrzy Wojny na nowy, błyszczący, Bitewny Topór Kratos zyskał całą gamę ruchów  do dyspozycji, z oczywiście dodatkowymi do zdobycia w trakcie gry. Sama rozgrywka ma w sobie ogrom systemów ulepszeń, drzewka umiejętności mają swoje drzewka umiejętności. Kratosowi zapomniało się też parę rzeczy, na przykład jak pływać. Co można nawet uznać za plus - brak wodnego poziomu. Tak czy inaczej dostało mu się za to całkiem zręczne podejście do wioślarstwa. Moją jedyną bolączką w systemie walki było to, że przydałoby się mimo wszystko kilka ataków kończących więcej. Każdy przeciwnik ma tylko jedną opcję na zakończenie swojego żywota, jak dobrze by to nie wyglądało, szybko staje się powtarzalne.


Każdy moment, który spędzałem nie grając w God of War’a był oczekiwaniem na powrót do domu i kontynuowanie przygody. Rzadko kiedy można jeszcze znaleźć równie solidną i wciągającą historię. Na szczęście zdarza się to ostatnimi czasy coraz częściej, God of War i The Last of Us są doskonałym przykładem czym może być znakomita gra. Żyjemy w dobrych czasach. “Nie pozwól sobie na współczucie. Oni na pewno nie będą.” - Kratos

★★★★★
Bry Wyatt

God Of War w CeX


Get your daily CeX at


Digg Technorati Delicious StumbleUpon Reddit BlinkList Furl Mixx Facebook Google Bookmark Yahoo
ma.gnolia squidoo newsvine live netscape tailrank mister-wong blogmarks slashdot spurl