Saturday 29 February 2020

Warhammer: Chaosbane ★★★★☆


Za dzieciaka kolekcjonowałem Warhammera i uwielbiałem malować figurki, mieszać styropian z płynnym cementem, tworząc ściany zamku i samemu prowadzić bitwy. Było tak, ponieważ nawet w świecie wyalienowanych nastolatków byłem odosobniony społecznie i rzadko mogłem znaleźć kogoś, z kim mógłbym się bawić. Warhammer Chaosbane, dość solidny klon Diablo, pozwala mi ponownie doświadczyć tego uczucia, mając fajny tryb dla jednego gracza i albo straszny system dobierania graczy, albo ogromny brak graczy, którzy chcą ze mną grać. Ehh... Czyli tak jak za dawnych czasów.

Wcieliłem się w Chaosbane jako Elessa, niezbyt szykowna, zarozumiała leśna elfka z głodem zemsty, grubym głosem (i z bardzo sztucznym angielskim akcentem), która jest tak biegła w łucznictwie, że mogłaby oglądać świat przez dziurę w głowie Robin Hooda, Legolasa i Hawkeye'a, zanim Ci zdążyliby spróbować swojej ulubionej sztuki ze strzelaniem strzałą w strzałę.


Fabuła Chaosbane nie jest niesamowita, miała takie tempo, że nudziła mnie na śmierć powoli jak zatruty Pippin Coxa. Złapałem się na tym, że słucham podcastów o Historii Francuskiej zamiast zwracać na to uwagę co się dzieje w akcie drugim, a muszę dodać, że historia francuska nie jest czymś, za czym szaleję. Jeśli jednak lubicie izometryczne Diablo ORAZ świat Warhammera, to ta propozycja może podejść Wam bardziej niż mnie.

Grafika jest cudna, a rozgrywka, choć uzależniająca, nie została zaprojektowana by spełniać ten cel na pierwszym miejscu - nie żebym był uzależniony tak jak od Candy Crusha. To była solidna gra i nie miałbym nic przeciwko, by wrócić po więcej. To samo myślę też o pączkach z tłustego czwartku. Głosy, muzyka, fabuła i zwykli wrogowie są bezbłędni, ale to nic niezapomnianego. „Rzadkie” łupy pojawiały się tak często, że dostałem trofeum za pełne uzbrojenie się w rzadką zbroję w ciągu zaledwie kilku godzin, więc byłoby miło mieć tu element wyzwania, ponieważ żadna nagroda nigdy nie wydawała się nagrodą.

Wiele mechanik było dla mnie niedostępnych do późnej fazy gry, a ja bezsensownie zbierałem te rzeczy wyglądające na żelki przez trzy akty (spośród czterech), zanim mogłem je wykorzystać do ulepszenia czegokolwiek. Skończyłem grę (dość szybkim tempem) na poziomie 43, a 50 poziom to max, więc nie zmusza nas do grindowania.


Rozgrywka i bossowie są jednak fantastyczni, bossowie są mieszanką standardowego RPG i walki Bullet-Hell, choć sprowadza się do „Unikania rzeczy i uderzania w coś” , uznałem ją za dokładnie tak trudną, jakbym sobie tego życzył.

Mógłbym pisać przez kilka dni lub co najmniej 545 słów o słabych stronach Warhammer: Chaosbane. Szczerze mówiąc, uważam, że to świetna gra, choć nie jestem do końca pewien dlaczego. Cztery akty składające się na cztery spore mapy po prostu działają, a pokonywanie bossów, wyprawy itp. nie są dla mnie wystarczającym kontentem w końcowej fazie gry. Jednak jako izometryczny dungeon crawler gra była szaloną przygodą, a nie jest nawet w pełnej cenie.

Czas, który jestem gotów poświęcić na grę, która jest poza moim ulubionym gatunkiem, to około 10 godzin. I to wystarczyło. Mam wrażenie, że fani Warhammera z przyjemnością zobaczą pierwszą dobrą grę Warhammer od Shadow of the Horned Rat na PSone, podczas gdy fani Diablo uznają to za tytuł wypełniający lukę przed następnym dobrym Diablo.

Ogólnie rzecz biorąc, jeśli gapicie się na swoje pudełko Diablo 3 umieszczone pomiędzy Sacred 2 i 3, i chcecie czegoś nowego, co jest w zasadzie tą samą grą, ale nie tak dobrą, Warhammer: Chaosbane, jest wart Waszego czasu.


★★★★☆
David Roberts



Get your daily CeX at


Digg Technorati Delicious StumbleUpon Reddit BlinkList Furl Mixx Facebook Google Bookmark Yahoo
ma.gnolia squidoo newsvine live netscape tailrank mister-wong blogmarks slashdot spurl

No comments:

Post a Comment