Na początku powinienem zaznaczyć jedną bardzo ważną rzecz: nie jestem wielkim fanem Gwiezdnych Wojen. Nie, że jestem jakimś przeciwnikiem - wręcz przeciwnie, widziałem każdy film w tej sadze i śledziłem ją od dziecka. Jednak nie cenię tej serii na tyle, na ile zapewne wielu z Was. Jestem raczej neutralny. Równie ważne jest też to, że nie zraził mnie Ostatni Jedi. Jak by to nie wyglądało, odhaczyłem wszystkie filmy Star Wars… dla zasady. Wiem, wiem - jestem idiotą…
Mając to na uwadze, w jaki sposób Skywalker Odrodzenie wypadło w moich oczach? Oczywistym jest, że ta recenzja będzie zawierać niewielkie spoilery, więc ostrzegam tych, którzy jeszcze filmu nie widzieli.
Jako ostatni wpis w „Sadze Skywalker”, Odrodzenie z pewnością ma wiele do naśladowania - a dokładnie ujmując - 8 filmów. Na początek mamy typowo bardzo prostą fabułę z Gwiezdnych Wojen, która przyniesie kilka niespodzianek. Gdy Rey (Daisy Ridley) kończy szkolenie na Jedi, niebezpieczeństwo wstaje z popiołów, gdy zły Emperor Palpatine (Ian McDiarmid) tajemniczo powraca z martwych. Nasza bohaterka ponownie łączy siły z Finnem (Johnem Boyegą) i Poe (Oscarem Izaakiem) i wyrusza w ostatnią przygodę, która może zadecydować o losie galaktyki.
Ta dość nieoczekiwana narracja wiąże się z największą porażką filmu - jest po prostu zbyt przewidywalna i po prostu niezgodna z koncepcją wybuchowej kulminacji, której się spodziewaliśmy. Ostatecznie film jest zbyt bezpieczny, stając się raczej miernym epilogiem niż wielką kulminacją. Nie oznacza to, że film jest całkowicie pozbawiony pozytywów. Sceny Kylo Rena (Adam Driver) i Rey nadal reprezentują trzecią trylogię w sadze, przedstawiając jedne z najlepszych i najbardziej przejmujących scen, podczas gdy nowo przybyły Richard E. Grant oferuje kradnący całą uwagę występ generała pierwszego Pryde'a. Wybuchowa grafika tego filmu oferuje także wiele emocji na dużym ekranie, podczas gdy John Williams oferuje kolejną fenomenalną partyturę, która ugruntowuje go jako prawdziwego MVP Sagi Skywalker.
Jako ostatni wpis w „Sadze Skywalker”, Odrodzenie z pewnością ma wiele do naśladowania - a dokładnie ujmując - 8 filmów. Na początek mamy typowo bardzo prostą fabułę z Gwiezdnych Wojen, która przyniesie kilka niespodzianek. Gdy Rey (Daisy Ridley) kończy szkolenie na Jedi, niebezpieczeństwo wstaje z popiołów, gdy zły Emperor Palpatine (Ian McDiarmid) tajemniczo powraca z martwych. Nasza bohaterka ponownie łączy siły z Finnem (Johnem Boyegą) i Poe (Oscarem Izaakiem) i wyrusza w ostatnią przygodę, która może zadecydować o losie galaktyki.
Ta dość nieoczekiwana narracja wiąże się z największą porażką filmu - jest po prostu zbyt przewidywalna i po prostu niezgodna z koncepcją wybuchowej kulminacji, której się spodziewaliśmy. Ostatecznie film jest zbyt bezpieczny, stając się raczej miernym epilogiem niż wielką kulminacją. Nie oznacza to, że film jest całkowicie pozbawiony pozytywów. Sceny Kylo Rena (Adam Driver) i Rey nadal reprezentują trzecią trylogię w sadze, przedstawiając jedne z najlepszych i najbardziej przejmujących scen, podczas gdy nowo przybyły Richard E. Grant oferuje kradnący całą uwagę występ generała pierwszego Pryde'a. Wybuchowa grafika tego filmu oferuje także wiele emocji na dużym ekranie, podczas gdy John Williams oferuje kolejną fenomenalną partyturę, która ugruntowuje go jako prawdziwego MVP Sagi Skywalker.
Jednak w Gwiezdnych wojnach: Skywalker Odrodzenie zło przeważa nad dobrem, czy raczej wady nad zaletami. Przede wszystkim największym problemem filmu jest powrót cesarza Palpatine'a. Określany przez niektórych krytyków jako „leniwe, narracyjne oszustwo”. Dziwny powrót Palpatine'a do sagi jest wymuszony i pozbawiony jakiejkolwiek logiki, poza tym, że daje sadze wielkie zakończenie - przywracając przeciwnika z oryginalnej trylogii jako ostatecznego przeciwnika dla Rey. Chociaż Ostatni Jedi był krytykowany za odejście od formatu całej franczyzy, uważam, że z tego powodu zostanie uznany za jeden z najlepszych. Miał swoje momenty. Skywalker Odrodzenie nie. To wszystko.
Ostatecznie Gwiezdne wojny: Skywalker Odrodzenie nie ma pasji Przebudzenia Mocy i innowacyjności Ostatniego Jedi, czego zwieńczeniem jest film, który wydaje się niczym więcej niż tylko zakończeniem luźnych wątków. Film jest rozczarowująco nijakim i frustrująco nużącym wpisem do ukochanej sagi, która niestety kończy opowieść Skywalkera smutną nutą.
Ostatecznie Gwiezdne wojny: Skywalker Odrodzenie nie ma pasji Przebudzenia Mocy i innowacyjności Ostatniego Jedi, czego zwieńczeniem jest film, który wydaje się niczym więcej niż tylko zakończeniem luźnych wątków. Film jest rozczarowująco nijakim i frustrująco nużącym wpisem do ukochanej sagi, która niestety kończy opowieść Skywalkera smutną nutą.
★★☆☆☆
Sam Love
No comments:
Post a Comment