Monday 10 February 2020

Rambo V ★★☆☆☆


W najnowszej odsłonie długiej serii filmów Sylvester Stallone znów eksploduje na dużym ekranie w rzekomo ostatnim filmie jednej z jego najbardziej znanych serii. 11 lat odkąd Sly posługiwał się nożem, Rambo V podąża za tytułowym bohaterem, który wyrusza w podróż do Meksyku, aby uratować swoją siostrzenicę, która została porwana przez barbarzyński kartel. Kiedy usiłuje pogodzić się z wieloma demonami swojej przeszłości (tj. wszystkim co zrobił w częściach 1-4), Rambo musi ponownie obudzić w sobie maszynę do zabijania, po raz ostatni marnując czas na niekończącą się hordę bezimiennych zbirów.


Po pierwsze - i co najważniejsze dla Was, fanów Rambo - “piątka” to krwawa masakra od deski do deski, która robi więcej niż trzeba, aby dostać klasyfikację 18+ BBFC. Pokazana tutaj rzeź jest makabryczna, wykańczająca i czasami niekomfortowa do oglądania, co sprawia, że ​​oglądanie nie jest ani zabawne ani ekscytujące, a w prawdzie nawet dość niepokojące. Podczas gdy odrobina przesadnej przemocy na ekranie może czasami zapewnić humorystycznie przesadzone i zabawne wrażenia kinowe, tutaj jest to po prostu niepokojąca. Kiedy ton filmu jest tak poważny i ciemny, przemoc na tym poziomie nie wydaje się ani trochę przystępna.

Co więcej, film jest zacofany w swoim stereotypowym przedstawieniu Meksyku - jaki i zarazem w przedstawieniu Latynosów - jako niewiele więcej niż przemoc, przestępczość i narkotyki. Ogromne stereotypy są tutaj czymś, co dawno powinno umrzeć w dziełach kinowych, a trudno jest to przełknąć, kiedy mamy kogoś takiego jak Stallone, który powinien wiedzieć, jak trudny może być to temat. Ksenofobia jest tutaj wyjątkowo przestarzała i denerwująca, a czasami nawet nastręcza się nam pod postacią „białego wybawiciela”.

Na poziomie narracyjnym “piątka” nie wkracza na żadne nowe wody. Pomimo prób wprowadzenia egzystencjalnych motywów do filmu, poprzez ujęcia Rambo żyjącego cicho na swoim ranczu, Stallone nie jest w stanie wynieść tej roli, na poziom, w którym bohater nie wydawałby się płaski jak postacie w Contrze. Podobnie jak w przypadku każdego z jego ostatnich filmów, wiemy, że oglądamy Sylvestra Stallone - to co gra, jest zupełnie nieistotne. Może to być Rambo, Rocky lub Barney Ross - na jedno wychodzi…


Koniec końców to jednak film Rambo, więc nie sądzę, że przeciętni widzowie będą mieć problemu z powodu przekłamań kulturowych i na pewno nie przejmą się nadmierną przemocą. Jak na film o Rambo, zgaduję, że wypada całkiem nieźle. Trudno krytykować go za bycie dokładnie tym, co jest napisane na okładce, bo tak się składa, że już okładka informuje nas, że to “Chłam”.

Wiemy czego się spodziewać po Rambo i chociaż seria nie nadąża za duchem czasu, wieloletni fani uzbrojonego w nóż jednoosobowego wojska z pewnością będą zachwyceni tą niepokojącą rzezią, dla której, mam nadzieję, to już rzeczywiście koniec. Chociaż nie liczyłbym na to. W końcu Sylvester Stallone już wyraził zainteresowanie powrotem do tej roli w najbliższej przyszłości. Boże, dopomóż nam.

★★☆☆☆
Sam Love



Get your daily CeX at

Instagram Twitter YouTube Facebook
And now Snapchat!

Digg Technorati Delicious StumbleUpon Reddit BlinkList Furl Mixx Facebook Google Bookmark Yahoo
ma.gnolia squidoo newsvine live netscape tailrank mister-wong blogmarks slashdot spurl

No comments:

Post a Comment