The Sinking City jest przygodową grą akcji z otwartym światem, rozgrywaną z trzeciej osoby. Gra została stworzona przez Frogwares, która jest prawdopodobnie najbardziej znana z pracy nad serią gier Sherlock Holmes. Są niezależnym studiem i głównie zajmują się tytułami, które można określić grami AA, zazwyczaj mającymi znacznie mniejszy budżet niż większość dużych projektów.
The Sinking City to ich pierwsza próba w temacie horroru - jednak to nie tylko horror, ale wspaniały Lovecraft. Kiedy zaczynałam grać byłam bardzo niezdecydowana, ponieważ nadal w powietrzu wisiało rozczarowanie Call Of Cthulu, innym horrorem Lovecrafta, który ukazał się w zeszłym roku. Po rozpoczęciu gry styl i detale świata były natychmiast widoczne i jeśli chociaż jedna rzecz została zrobiona tu dobrze, to właśnie odwzorowanie Lovecraftowskiego klimatu.
Standardowo, jak w wielu innych produkcjach w tym stylu, gramy jako detektyw, próbując rozwikłać tajemnice i zawsze kroczymy po cienkiej linii między normalnością, a szaleństwem, cierpiąc z powodu strasznych wizji. Jeśli mam być szczera, to czułam się pewne deja vu, ponieważ jest to temat i historia podejmowana wiele razy, nie tylko w grach, ale także w innych formach narracji. Na szczęście postacie i nurt historii były na tyle przekonujące, że wyprzedziły najgęstszy tłum i choć trochę zapewniły o swojej wyjątkowości.
Prawdziwym problemem związanym z Sinking City jest fakt, że mechanika gry wydaje się bardzo… dziwna. Walka wygląda jakby dodano ją na końcu jako dodatek - tak jakby deweloper potrzebował czegoś, czym gracz może się zająć w przerwie pomiędzy przerywnikami, a dialogami. Frogwares stworzyło tak oszałamiający i szczegółowy świat w fikcyjnym Oakmont, ale to, co faktycznie robimy w mieście, wydaje się bezpłciowe i nudne. Pogarsza to fakt, że bohater ma długą przeszłość wojskową, więc szczerze mówiąc, spodziewałam się, że będzie miał lepsze zdolności bojowe niż te, które widzimy.
Nawet w trakcie zdobywania umiejętności w trakcie gry nigdy nie czujemy się w żaden sposób silni. Na szczęście ustawienie normalnego poziomu trudności, na którym większość graczy będzie grało, owocuje dość łatwym pokonywaniem przeszkód, a sztuczna inteligencja nie stanowi zbyt dużego problemu, chociaż nie będzie to przyjemne dla tych, którzy oczekują zarówno wyzwania, jak i wrażenia, że naprawdę dobrze sobie radzą. Brakowało też różnorodności wśród wrogów i bossów, co wydawało mi się dość dziwne, biorąc pod uwagę gatunek.
Standardowo, jak w wielu innych produkcjach w tym stylu, gramy jako detektyw, próbując rozwikłać tajemnice i zawsze kroczymy po cienkiej linii między normalnością, a szaleństwem, cierpiąc z powodu strasznych wizji. Jeśli mam być szczera, to czułam się pewne deja vu, ponieważ jest to temat i historia podejmowana wiele razy, nie tylko w grach, ale także w innych formach narracji. Na szczęście postacie i nurt historii były na tyle przekonujące, że wyprzedziły najgęstszy tłum i choć trochę zapewniły o swojej wyjątkowości.
Prawdziwym problemem związanym z Sinking City jest fakt, że mechanika gry wydaje się bardzo… dziwna. Walka wygląda jakby dodano ją na końcu jako dodatek - tak jakby deweloper potrzebował czegoś, czym gracz może się zająć w przerwie pomiędzy przerywnikami, a dialogami. Frogwares stworzyło tak oszałamiający i szczegółowy świat w fikcyjnym Oakmont, ale to, co faktycznie robimy w mieście, wydaje się bezpłciowe i nudne. Pogarsza to fakt, że bohater ma długą przeszłość wojskową, więc szczerze mówiąc, spodziewałam się, że będzie miał lepsze zdolności bojowe niż te, które widzimy.
Nawet w trakcie zdobywania umiejętności w trakcie gry nigdy nie czujemy się w żaden sposób silni. Na szczęście ustawienie normalnego poziomu trudności, na którym większość graczy będzie grało, owocuje dość łatwym pokonywaniem przeszkód, a sztuczna inteligencja nie stanowi zbyt dużego problemu, chociaż nie będzie to przyjemne dla tych, którzy oczekują zarówno wyzwania, jak i wrażenia, że naprawdę dobrze sobie radzą. Brakowało też różnorodności wśród wrogów i bossów, co wydawało mi się dość dziwne, biorąc pod uwagę gatunek.
Naprawdę wydaje mi się, że deweloper lepiej poradziłby sobie w tworzeniu interaktywnej gry fabularnej, zamiast akcyjniaka w otwartym świecie. Nie sugeruję, że ambicje są złe, ale może to również lepiej pasowałoby do budżetu.
Ostatecznie historia i postacie w The Sinking City to jedyne iskra zwiastująca pożar, który nie nadchodzi. Gra jest sprzedawana w cenie tytułu AAA i wydaje mi się, że to trochę za dużo. Według mnie realniejszą kwotą byłyby okolice 150 złotych i nie mogę polecić tej gry za więcej. Poczekajcie na przeceny lub kupcie z drugiej ręki.
Ostatecznie historia i postacie w The Sinking City to jedyne iskra zwiastująca pożar, który nie nadchodzi. Gra jest sprzedawana w cenie tytułu AAA i wydaje mi się, że to trochę za dużo. Według mnie realniejszą kwotą byłyby okolice 150 złotych i nie mogę polecić tej gry za więcej. Poczekajcie na przeceny lub kupcie z drugiej ręki.
★★☆☆☆
Hannah Read
No comments:
Post a Comment