„Tell It To The Bees” to najnowszy film Annabel Jankel, najbardziej znanej z „Super Mario Bros” z 1993 roku i nie mógł wiele się od niego różnić (na szczęście). Zaintrygował mnie, akurat ten konkretny film, ponieważ „lesbian period drama”, to kategoria, której nie mam okazji często oglądać.
Lydia Weekes (Holliday Grainger) mieszka ze swoim 11-letnim synem Charliem (Gregor Selkirk) w szkockim mieście z lat 50. XX wieku - po powrocie z wojny jej mąż Robert (Emun Elliott) zmienił się i postanowił związać się z inną kobietą. Sytuacja jest ciężka, a Lydia jest pod większą presją niż Rob, przede wszystkim Pam (Kate Dickie), siostra Roberta, której trwale kamienna ekspresja z pewnością wystarczy do określenia ilości sympatii wobec naszej bohaterki.
Lydia Weekes (Holliday Grainger) mieszka ze swoim 11-letnim synem Charliem (Gregor Selkirk) w szkockim mieście z lat 50. XX wieku - po powrocie z wojny jej mąż Robert (Emun Elliott) zmienił się i postanowił związać się z inną kobietą. Sytuacja jest ciężka, a Lydia jest pod większą presją niż Rob, przede wszystkim Pam (Kate Dickie), siostra Roberta, której trwale kamienna ekspresja z pewnością wystarczy do określenia ilości sympatii wobec naszej bohaterki.
Wtedy do domu swojego zmarłego ojca wraca dr Jean Markham (Anna Paquin), lekarka i obecnie pszczelarka, która jak wiadomo całowała swoją koleżankę będąc nastolatką wiele lat temu. Po raz kolejny zostaje odrzucona przez społeczność, ale po przypadkowym spotkaniu rozwija związek z Lydią. Oboje muszą zachować tajemnicę zarówno przed wioską, jak Charlim, jednak plotki rozprzestrzeniają się w tych czasach jak pożar i wkrótce bohaterki znajdują się w coraz gorszej sytuacji.
Jeśli chodzi o historię, „Tell It To The Bees” doskonale pokazuje, jak wyglądał ten szczególny czas i otoczenie, skupiając się na przemysłowej stronie wioski i spojrzeniach mieszkańców miasteczka. Kostiumy i scenografia są wiarygodne i osobliwe, przenosząc nas do innych czasów. Ma to również swoją naturalistyczną stronę - niektóre sceny są nieco rozmarzone i magiczne, jakby miały miejsce w czasach kiedy żyło mniej ludzi, a świat należał jeszcze do natury, inne są zaś surowe, a ich emocje wybudzają z naturalistycznej sielanki (szczególnie pod koniec filmu, gdzie seria różnych wątków fabularnych łączy się w wybuchowej harmonii).
Chemia między postaciami jest całkiem dobra - relacje między Lydią i Jean są wiarygodne, a obraz rozwoju ich znajomości od samych podstaw pozostawia uczucie ciepła. Nie mam nic do zarzucenia grze aktorskiej, która była świetna i byłam pod wrażeniem Gregora Selkirka - w wieku 11 lat daje bardzo przekonujący występ w roli 11-letniego chłopca zmagającego ze zrozumieniem bardzo dorosłych koncepcji. Widzimy, jak silny staje się przez związek z pszczołami i jak wykorzystuje to do zwalczania sytuacji mających miejsce wokół niego. Na pewno warto zobaczyć film choćby dla tej roli.
Jeśli chodzi o historię, „Tell It To The Bees” doskonale pokazuje, jak wyglądał ten szczególny czas i otoczenie, skupiając się na przemysłowej stronie wioski i spojrzeniach mieszkańców miasteczka. Kostiumy i scenografia są wiarygodne i osobliwe, przenosząc nas do innych czasów. Ma to również swoją naturalistyczną stronę - niektóre sceny są nieco rozmarzone i magiczne, jakby miały miejsce w czasach kiedy żyło mniej ludzi, a świat należał jeszcze do natury, inne są zaś surowe, a ich emocje wybudzają z naturalistycznej sielanki (szczególnie pod koniec filmu, gdzie seria różnych wątków fabularnych łączy się w wybuchowej harmonii).
Chemia między postaciami jest całkiem dobra - relacje między Lydią i Jean są wiarygodne, a obraz rozwoju ich znajomości od samych podstaw pozostawia uczucie ciepła. Nie mam nic do zarzucenia grze aktorskiej, która była świetna i byłam pod wrażeniem Gregora Selkirka - w wieku 11 lat daje bardzo przekonujący występ w roli 11-letniego chłopca zmagającego ze zrozumieniem bardzo dorosłych koncepcji. Widzimy, jak silny staje się przez związek z pszczołami i jak wykorzystuje to do zwalczania sytuacji mających miejsce wokół niego. Na pewno warto zobaczyć film choćby dla tej roli.
„Tell It To The Bees” zebrało wiele różnych opinii krytyków i choć widzę, że niektóre fragmenty są może trochę za bardzo zaaranżowane i nie podążają za tym samym zakończeniem, co książka, to dzieło dało mi to, czego chciałam - trudną historię miłości, która podważa stare zwyczaje i bada nie tylko kwestie LGBT, ale także dorastanie, prawa kobiet i pojęcie męskości. Obraz jest progresywny, ale nie tym się szczyci na pierwszym miejscu, dokładnie tak powinno to wyglądać.
★★★★☆
Hannah Read
No comments:
Post a Comment