Tuesday 16 July 2019

Na ringu z rodziną ★★★★☆


„Na ringu z rodziną” dokumentuje historię rodziny zapaśniczej z Norwich i podróży ich dzieci, które zmierzają do WWE. Ricky (Nick Frost) i Julia (Lena Headey) pasjonują się zapasami, i tę samą smykałkę przekazali też swoim dzieciom, Sarayi (Florence Pugh) i Zak’owi (Jack Lowden). Po tym, jak film promocyjny został pozytywnie przyjęty przez WWE, para rywalizuje o wejście na listę, choć nie wszystko kończy się dobrze, gdy wybrano tylko Sarayę, pseudonim Paige. W Ameryce, Paige znajduje się pod presją potencjalnej sławy, podczas gdy w domu Zak stara się pogodzić ze swoją porażką.


Przyznaję, że nie interesują mnie zapasy (poza moją dziwaczną i krótkotrwałą obsesją WWE w 2009 r., ale nie o tym rozmawiamy), ale naprawdę podobało mi się „Na ringu z rodziną”. To porywająca historia dająca widzowi interesujący wgląd w świat profesjonalnych zapasów, ale także podkreślająca niektóre nierówności i problemy. Trudno nie kochać rodziny Knight pomimo ich bardzo widocznych upadków (jest zabawna scena przy stole, w której rodzina zaprasza raczej eleganckich rodziców dziewczyny Zaka, granych przez Stevena Merchanta i ACTRESS, gdzie różnice w brytyjskich klasach nie mogły być bardziej widoczne), ale dlatego tak właśnie wciąga.

Byłam też pod wrażeniem obsady - są tam bardzo znani aktorzy, tacy jak Nick Frost i Vince Vaughn, który gra trenera Hutch i oczywiście Dwayne Johnson, który gra, no cóż, siebie (prawdopodobnie nie była to jego najtrudniejsza rola, ale wyszło mu nieźle). Prawdziwymi gwiazdami są aktorzy i aktorki, tacy jak Pugh i Lowden, którzy dają niesamowicie wiarygodne występy od początku do końca, w szczególności podczas bardziej emocjonalnych scen filmu. Fim ma w sobie tą groteskę, którą kocham w brytyjskim kinie, ale także znakomite poczucie humoru.

Był tylko jeden problem, który miałam z tym filmem. Był dość uproszczony w porównaniu z rzeczywistą historią całej rodziny - tak wiele brakowało w karierze zapaśniczej Paige przed WWE. Wydaje mi się, że film byłby zbyt długi, gdyby zostało to uwzględnione, ale byłoby fajnie dowiedzieć się o tym więcej.


Generalnie wiadomo, że film „oparty na prawdziwej historii” jest dobry, jeśli po seansie sami szperamy za informacjami o omawianej historii, co właśnie zrobiłam. Norwich nie jest mi aż tak odległe, więc wspaniale było usłyszeć o historii z tak bliskiej okolicy. Sam film był zabawny, mając właściwą równowagę komedii i powagi. Nie powiedziałabym, że zaszczepił we mnie pasję, ale z pewnością to dobrze spędzone dwie godziny i poleciłabym go każdemu fanowi brytyjskiego kina, który lubi historie “od zera do bohatera”.

★★★★☆
Hannah Read



Get your daily CeX at

Google+ Instagram Twitter YouTube Facebook
And now Snapchat!

Digg Technorati Delicious StumbleUpon Reddit BlinkList Furl Mixx Facebook Google Bookmark Yahoo
ma.gnolia squidoo newsvine live netscape tailrank mister-wong blogmarks slashdot spurl

No comments:

Post a Comment