Thursday, 4 July 2019

Glass ★★☆☆☆


M. Night Shyamalan musi mieć jedną z najbardziej niespójnych filmografii w historii kina. Kiedy jest w formie, jest znakomity (The Sixth Sense), a kiedy z niej wypada, jest cholernie nędzny (The Happening). Jego najnowszy film, Glass, znalazł się gdzieś pomiędzy tymi dwoma opcjami, jednak z głośnym i rozczarowanym „meh”.

W 2016 roku Shyamalan dał nam Split. Thriller psychologiczny przedstawił publiczności Hordę (James McAvoy), człowieka o 23 różnych osobowościach, który porwał i uwięził trzy nastoletnie dziewczęta w odizolowanym podziemnym obiekcie. W miarę rozwoju filmu dowiadujemy się więcej o tak zwanej „Bestii”, jednej z jego osobowości o niesamowitej sile i zdolnościach. Jeśli nie widzieliście filmu, zdecydowanie go polecam - to cholernie dobry kąsek, głównie dzięki absolutnie fenomenalnemu występowi McAvoya, ale jak wszyscy wiecie, albo i nie, film został zakończony szokującym twistem, stanowiącym iż był to w rzeczywistości sequel M. Night’s Unbreakable. Wkrótce po wydaniu Split Shyamalan ujawnił zaskakującą wiadomość, że pracuje nad filmem, który połączyłby postacie z obu filmów w showdown. Rezultatem jest właśnie Glass.


Śledząc założenia Split, Glass serwuje nam David’a Dunn’a (Bruce Willis) ścigającego nadludzką postać Hordy (McAvoy), podczas gdy Elijah Price / Mr Glass (Samuel L. Jackson) pojawia się jako ten pociągający za sznurki, znając sekrety obu mężczyzn.

Choć początkowo dość ekscytujące jest ponowne zobaczenie bohaterów Dunn’a i Price’a po prawie 20 latach, nowość szybko się kończy, gdy staje się jasne, że obaj są już na to za starzy. Całość cuchnie straconą szansą - jest po prostu za późno. Wiele lat temu mogło to być zjawiskowe, ale w 2019 r. Jest to co najwyżej spektakularna katastrofa. To nie znaczy, że film nie ma dobrych stron. James McAvoy jest oszałamiający w roli Hordy. Sprawia, że każda z osobowości ma własną głębię i daje nam kolejny naprawdę dobry pokaz. Prosta kontynuacja gry znanej ze Split bez tego połączenia z Unbreakable byłaby dobrym rozwiązaniem, ponieważ Horda McAvoya jest jedną z najlepszych nadnaturalnych postaci od lat.


Film potyka się tworząc filmowy świat, o który absolutnie nikt nie prosił. Nie musieliśmy ponownie odwiedzać Dunn’a i Price’a i na pewno nie musieliśmy poszerzać wszechświata, w którym żyli bohaterowie - Unbreakable był fajnym, małym samodzielnym kawałkiem kina z początku XX wieku niosącym wiele szczęśliwych nostalgicznych wspomnień. Przywrócenie tych postaci jest podobne do chłostania martwego konia i pozostawia w ustach taki kwas, że aż gorzej patrzy się na poprzednie filmy. Glass to bałagan. Wypełniony potknięciami i zmarnowanym potencjałem. Spędzicie czas, krzycząc na telewizor z niedowierzaniem i gniewem na ustach, które film niewytłumaczalnie sam z nas wyciąga. To ogromne rozczarowanie, ale z drugiej strony, czego tak naprawdę oczekiwaliśmy od tego zawiłego człowieka, który przyniósł nam Happening, After Earth i The Visit? Glass to kolejny bałagan od „M. Night”.

★★☆☆☆
Sam Love



Get your daily CeX at

Google+ Instagram Twitter YouTube Facebook
And now Snapchat!

Digg Technorati Delicious StumbleUpon Reddit BlinkList Furl Mixx Facebook Google Bookmark Yahoo
ma.gnolia squidoo newsvine live netscape tailrank mister-wong blogmarks slashdot spurl

No comments:

Post a Comment