Pamiętacie komedię romantyczną z Nancy Meyers 2000 What Women Want, z Melem Gibsonem? Nie? Nie martwcie się. To był kompletny niewypał. Cóż, 19 lat później, ktoś zdecydował, że to dzieło powinno dostać wersję godną nowych czasów więc pora na remake / reboot / sequel - chociaż tym razem zmieniono płeć (jak oryginalnie). What Men Want to jeden z tych filmów, o które nikt nie prosił, nikt nie chciał, kilka osób obejrzało - w dużej mierze nie polubiło - i koniec końców - nigdy więcej go nie obejrzy. Zapewne zapadnie się w otchłań przeciętnego nowoczesnego rom-comu (i prawdopodobnie wyląduje gdzieś w pobliżu What Women Want, które zatonęło w 00).
Taraji P. Henson, cudowna aktorka, jednak tutaj to całkowicie zmarnowany potencjał pomimo jej najlepszych starań, grając Ali Davis, zastanawia się, co musi zrobić, aby odnieść sukces w męskim świecie. Mając nadzieję na znalezienie odpowiedzi zwracając się do medium, Ali pije dziwną miksturę, która pozwala jej słyszeć, co myślą mężczyźni. Korzystając ze swojej nowej umiejętności, Ali zaczyna przeganiać męskich kolegów w wyścigu, o podpisanie następnej gwiazdy koszykówki. Odwrócenie płci powinno pozwolić na bardzo aktualne spojrzenie na politykę dotyczącą pozycji obu płci w miejscu pracy. Komedia jako gatunek z pewnością ma taką możliwość - ostatni film Mindy Kaling Late Niht zrobił to bardzo dobrze.
Pomimo ciekawej przesłanki, która naprawdę ma potencjał, What Men Want jest po raz drugi całkowicie zrujnowanym filmem. Przede wszystkim Henson - absolutnie niesamowita aktorka, która dała nam jeden z najlepszych występów w Hidden Figures z 2016 - tutaj ciężko ją oglądać. To prawda, że częścią problemu jest sposób, w jaki napisana jest jej postać. Jest „jednym z chłopców”, głośnym zwierzęciem imprezowym. Henson po prostu przesadza z występem tak tandetnym, że ciężko się to ogląda. Wszystko w filmie wydaje się nietrafione - żarty, fabuła, setting; wszystko tutaj cuchnie zacofaną komedią o pracy.
Kolejny dowód na to że remake ze zmianą płci nie czyni cudów. What Men Want to bolesny i żmudny spektakl. Czasami wpada bystry seksistowski komentarz i już wydaje się, że w kontrze zgłębimy jakiś ważny temat, jednak zaraz jest to porzucane na rzecz sprośnych, prymitywnych żartów ( nietrafionych ). OK, więc to sex komedia. Ale nie, gatunek znów się zmienia! Teraz mamy dramat pracy. Więc gdzie w końcu jesteśmy? Niewiadomo. Praktycznie wszędzie gdzie się da, zapewniając niezapomniane wrażenia. A przy tym wszystkim jeszcze przeciągające się 2 godziny seansu. Dzięki Bogu, reżyser Adam Shankman nie wydał swojej oryginalnej wersji, która, jak twierdzi, trwała ponad 3 godziny…
Problem to niewykorzystany potencjał. Film mógł mieć silny przekaz, ale zamiast tego nie ma absolutnie nic do powiedzenia. Żarty są słabe, występy kiepskie, przesłanie pogmatwane, a całość jest za długa. Podsumowując, nie polecam. Unikać jak się da.
★☆☆☆☆
Sam Love
No comments:
Post a Comment