Monday 16 September 2019

Laleczka ★★☆☆☆


W gronie złoczyńców są tacy, którzy w popkulturze będą żyli wiecznie. Weźmy naszych ulubieńców, Michaela Myersa, Jasona Vorheesa i Freddy'ego Kruegera. I wychodzi nam Chucky. Lubiana przez wszystkich zabójcza zabawka, która istnieje od 1988 roku i przeszła całkiem długi rozwój. Od skromnych początków jako zwykłego horroru, poprzez pierwsze kontynuacje filmu jako łamacza gatunku, po późniejsze kontynuacje, w których staje się postacią komediową i potem znów wraca do horroru. W teorii wszystko już mamy za sobą.


Ale teraz jakiś bufon w Hollywood postanowił zrestartować franczyzę i zacząć od nowa z nowym zespołem, aktorem głosowym i klimatem - pomimo faktu, że oryginalna seria wciąż trwa. To dość niespotykane, co? Powrót franczyzy, która wciąż żyje? Pierwotny twórca Don Mancini całkowicie odrzucił ten pomysł i kontynuuje pracę nad kolejną odsłoną serii OG Chucky. Słusznie… ponieważ ten plan cuchnie desperacją.

Laleczka idzie w innym kierunku niż oryginalna / trwająca seria, zmieniając to, co sprawia, że ​​Chucky działa. Podczas gdy w oryginale, Chucky była gospodarzem dla duszy seryjnego mordercy Charlesa Lee Raya, tym razem jest to po prostu wadliwe urządzenie inteligentne, po wyłączeniu wszystkich jego zabezpieczeń, przez mszczącego się za zwolnienie pracownika warsztatu. To horror naszych czasów, wyraźnie skierowany do nowego pokolenia umieszczając naszą zabójczą lalkę w „internecie rzeczy” - jest zsynchronizowana ze wszystkimi urządzeniami domowymi, a nawet inteligentnymi samochodami elektrycznymi, więc oczywiście, może wiele nabałaganić.

Narracyjnie, film podąża podobną ścieżką co oryginał z 1988 roku - Chucky wpada w ręce Andy'ego Barclaya, młodego chłopca, który zaprzyjaźnia się z pozornie niewinną lalką, po czym sprawy przybierają zły obrót. Mimo wszystko, coś jest nie tak z tym filmem, nie mogę winić struktury narracyjnej - jest to pełne szacunku odwzorowanie oryginalnej fabuły. Oczywiście, są pewne drobne zmiany, ale postacie są w większości wiernie zrekonstruowane. Największym problemem jest sam Chucky. Poza tym, że wygląda cholernie absurdalnie i zupełnie nie przerażająco (chociaż cieszę się, że efekty były w dużej mierze praktyczne, a nie komputerowe) - jego głos jest źle dobrany. Brad Dourif jest i zawsze będzie Chucky. Tutaj w rolę wstępuje Mark Hamill - wspaniały aktor głosowy, jasne, ale nie pasujący do Chucky.

Jednak główną wadą tego filmu jest to, że po zabójstwie zostają nam jedynie tortury bez krzty kreatywności, czy skuteczności w próbach straszenia nas. Film nie przeraża tak jak oryginał, ani nie jest zabawny jak późniejsze kontynuacje - jest gdzieś pośrodku; nie przerażający i nieśmieszny. To zabawne, jaki ta odsłona popełnia błąd, przede wszystkim w samym projekcie psycho-lalki. Jeśli twój Chucky wygląda (i brzmi) źle, to może sprawić, że cały film zawiedzie.


Byłem rozczarowany - nie tylko jako fan Chucky, ale jako fan horroru. Jest to niepotrzebny i bezduszny restart, który niczym się nie broni i służy jedynie jako przypomnienie tego, jak dobra jest oryginalna seria - to już chyba coś mówi, skoro nawet jako fan Chucky przyznaję, że oryginały to też nie jest taka fantastyczna sprawa. Unikajcie tego całkowicie niepotrzebnego tworu i trzymajcie się oryginałów Dona Manciniego. Nie są idealne, ale przynajmniej ich pokręcona idea trzyma się kupy.


★★☆☆☆
Sam Love



Get your daily CeX at

Google+ Instagram Twitter YouTube Facebook
And now Snapchat!

Digg Technorati Delicious StumbleUpon Reddit BlinkList Furl Mixx Facebook Google Bookmark Yahoo
ma.gnolia squidoo newsvine live netscape tailrank mister-wong blogmarks slashdot spurl

No comments:

Post a Comment