IJestem pewien, że wszyscy doskonale wiecie, czego się spodziewać idąc na Szybkich i Wściekłych. Szybkości i rozwałki, jeśli tytuł tej franczyzy jest czymś, co od tak upraszczać. I tak, myślę, że to naprawdę wszystko, co powinniście wiedzieć. Dużo gniewnych spojrzeń i męskich scen między pościgami samochodowymi. Okazuje się jednak, że jest to jedna z najbardziej lukratywnych serii Hollywood i nie wygląda na to żeby miała zwalniać.
Szybcy i wściekli: Hobbs i Shaw to pierwsza odsłona z prawdopodobnie długiej serii spin-offów S&W. Skupia się na tytułowych postaciach Luke’a Hobbsa (Dwayne Johnson) i Deckarda Shawa (Jason Statham), parze łysych, twardych facetów z głównej serii filmów. Opowiada o wrogach, którzy niegdyś zawarli osobliwy sojusz, aby zmierzyć się z genetycznie zmodyfikowanym terrorystą (Idris Elba). Towarzystwa dotrzymuje też siostra Shawa (Vanessa Kirby), która okazała się jednym z najbardziej zabawnych elementów - pomimo tego, że jest ponad 20 lat młodsza od Statha, film zakłada, że są w tym samym wieku, niezły komplement dla Stathama lub spora zniewaga dla Kirby. Tak czy inaczej, na poziomie fabuły jest to przezabawnie naciągane.
Hobbs i Shaw to trudny do zrecenzowania film, do tego stopnia, że wydaje się to niepotrzebne. Ślepo lojalni fani franczyzy nie przejmą się tym, co mówią inni i bez wątpienia wyrzucą wszystkie swoje pieniądze za ten seans. Ci, którzy nie będą oglądać filmu, wiedzą, że ciężko do niego podejść bez znajomości serii - więc dlaczego miałoby ich obchodzić to co napiszę. Czy jest o czym pisać biorąc to wszystko pod uwagę?
Nie bardzo. Gdybym miał podsumować Hobbsa i Shawa jednym słowem, byłoby to „może być”. Naprawdę nie mogę winić głupoty filmu, ponieważ jest to świadomy zabieg. Ci, którzy krytykują serię S&W za dziwaczne, szlagierowe kawałki, zupełnie nie rozumieją samej idei tych filmów. Powiedziałbym, że te filmy praktycznie parodiują franczyzę, w ramach której istnieją. I to działa. To jest po prostu zabawne. Obsada dwóch najbardziej pewnych siebie i niedocenianych aktorów komediowych - Johnsona i Stathama - tylko wzmaga te odczucia. Duet jest tutaj genialny i sprawia, że film po prostu bawi.
Hobbs i Shaw to trudny do zrecenzowania film, do tego stopnia, że wydaje się to niepotrzebne. Ślepo lojalni fani franczyzy nie przejmą się tym, co mówią inni i bez wątpienia wyrzucą wszystkie swoje pieniądze za ten seans. Ci, którzy nie będą oglądać filmu, wiedzą, że ciężko do niego podejść bez znajomości serii - więc dlaczego miałoby ich obchodzić to co napiszę. Czy jest o czym pisać biorąc to wszystko pod uwagę?
Nie bardzo. Gdybym miał podsumować Hobbsa i Shawa jednym słowem, byłoby to „może być”. Naprawdę nie mogę winić głupoty filmu, ponieważ jest to świadomy zabieg. Ci, którzy krytykują serię S&W za dziwaczne, szlagierowe kawałki, zupełnie nie rozumieją samej idei tych filmów. Powiedziałbym, że te filmy praktycznie parodiują franczyzę, w ramach której istnieją. I to działa. To jest po prostu zabawne. Obsada dwóch najbardziej pewnych siebie i niedocenianych aktorów komediowych - Johnsona i Stathama - tylko wzmaga te odczucia. Duet jest tutaj genialny i sprawia, że film po prostu bawi.
Idris Elba i Vanessa Kirby oferują solidne wsparcie, z tego właśnie Kirby zapewnia silną kobiecą postać, która wydaje się dość rzadka w tego rodzaju filmach “z benzyną”. Helen Mirren zapewnia trochę prawdziwej gry aktorskiej, podczas gdy cameo Roba Delaneya, Ryana Reynoldsa i Kevina Harta wywołują dodatkowy śmiech. Ale Was to nie obchodzi, prawda? Chcecie wiedzieć, jak wygląda akcja. Nie trzeba chyba mówić, że to świetna, wybuchowa zabawa - i oczywiście niedorzecznie głupia. Choreografia jest dobra, a CGI jest całkiem przyzwoite. Nie podważam żadnego z tych elementów, bo spójrzmy prawdzie w oczy, to sedno tych filmów.
Czy Hobbs i Shaw są warci Waszego czasu? Cóż, nie jest to film idealny. Przede wszystkim jest zbyt długi i nawet z tą długością seansu można odnieść wrażenie, że zdecydowanie za dużo wątków upchano w coś, co jest po prostu nie wymagającym myślenia filmem o pościgach. Mamy o wiele za dużo fabuły w filmie, który jej nie potrzebuje i robi się przez to nudny. Ale hej, są gorsze sposoby na spędzenie ponad 2 godzin. Jeśli nie przepadacie za tą franczyzą, to ten film tego nie zmieni, a jeśli ją kochacie, prawdopodobnie uznacie go za arcydzieło. Jeśli tak jak ja jesteście neutralni, pewnie znajdziecie w nim coś pozytywnego.
Czy Hobbs i Shaw są warci Waszego czasu? Cóż, nie jest to film idealny. Przede wszystkim jest zbyt długi i nawet z tą długością seansu można odnieść wrażenie, że zdecydowanie za dużo wątków upchano w coś, co jest po prostu nie wymagającym myślenia filmem o pościgach. Mamy o wiele za dużo fabuły w filmie, który jej nie potrzebuje i robi się przez to nudny. Ale hej, są gorsze sposoby na spędzenie ponad 2 godzin. Jeśli nie przepadacie za tą franczyzą, to ten film tego nie zmieni, a jeśli ją kochacie, prawdopodobnie uznacie go za arcydzieło. Jeśli tak jak ja jesteście neutralni, pewnie znajdziecie w nim coś pozytywnego.
★★★☆☆
Sam Love