Grinch to znana opowieść, ale jej najnowszy powrót nie jest kopią adaptacji opowiadania Dr Seussa autorstwa Jima Carreya. Charakterystyczny głos Benedicta Cumberbatcha nadaje ton, gdy skąpy Grinch postanawia toczyć wojnę z Bożym Narodzeniem, tym razem z subtelniejszym podejściem zielonego potwora, któremu brakuje prawdziwego serca. Pharrell Williams pełni rolę narratora, podążając za Cumberbatchiem i jego lojalnym psem Maxem, gdy postanawiają zniszczyć Boże Narodzenie wszystkim w Ktosiowie.
Film nastawiony na młodszą publiczność i animowany w CG, był pewną inwestycją w sezonie świątecznym. Odzwierciedla to nawet wizualnie, ponieważ Grinch jest miękki i czyściutki, co pasuje do nieszkodliwego charakteru projektu jako całości. Jeśli już, to jest nawet trochę zbyt przytulny, ale to też przekłada się na bardziej atrakcyjne zabawki, które nie przestraszą maluchów. Ma to również sens komercyjny, ponieważ produkcja stała się najbardziej dochodowym filmem wakacyjnym wszechczasów, z zyskiem w wysokości 508,6 mln USD, a wydatkami w wysokości 75 mln USD.
Oczywiście wyciągnięto też odpowiednie wnioski i serce Grincha w końcu ożywa, by znaleźć lepsze spojrzenie na życie dzięki pomocy nowych przyjaciół. Tym razem łatwiej jest wczuć się w Grincha, ponieważ ma on lepszą motywację i historię, wyjaśniającą dlaczego nienawidzi świąt. Mimo to nie ma tu nic nowego dla osób, które już tę historię znają, ale warto też pamiętać, że dorośli nie są docelową grupą odbiorców.
Grinch to dopracowany produkt, który zostanie z ochotą przyjęty przez większość dzieci bez żadnych skarg w trakcie. Jeśli chodzi o innych widzów, to możliwe że w najlepszym razie będzie troszkę zabawnie, a w najgorszym to nudna tortura. Nie ma wielu warstwowych żartów (a la Toy Story) dla ludzi w różnym wieku, ale aktorzy głosowi robią robotę, która na pewno zadowoli małych odbiorów. Inne zalety to animacja z żywymi kolorami i dbałością o szczegóły, która pomaga budować bogatszy świat. Partytura została skomponowana przez legendarnego Danny'ego Elfmana, więc podczas napiętych chwil można się spodziewać zagrań na naszych sercach.
Oczywiście wyciągnięto też odpowiednie wnioski i serce Grincha w końcu ożywa, by znaleźć lepsze spojrzenie na życie dzięki pomocy nowych przyjaciół. Tym razem łatwiej jest wczuć się w Grincha, ponieważ ma on lepszą motywację i historię, wyjaśniającą dlaczego nienawidzi świąt. Mimo to nie ma tu nic nowego dla osób, które już tę historię znają, ale warto też pamiętać, że dorośli nie są docelową grupą odbiorców.
Grinch to dopracowany produkt, który zostanie z ochotą przyjęty przez większość dzieci bez żadnych skarg w trakcie. Jeśli chodzi o innych widzów, to możliwe że w najlepszym razie będzie troszkę zabawnie, a w najgorszym to nudna tortura. Nie ma wielu warstwowych żartów (a la Toy Story) dla ludzi w różnym wieku, ale aktorzy głosowi robią robotę, która na pewno zadowoli małych odbiorów. Inne zalety to animacja z żywymi kolorami i dbałością o szczegóły, która pomaga budować bogatszy świat. Partytura została skomponowana przez legendarnego Danny'ego Elfmana, więc podczas napiętych chwil można się spodziewać zagrań na naszych sercach.
Prawie 18 lat po wersji live-action powtórzenie opowieści jest nieszkodliwym doświadczeniem i trafia ono w odpowiednie nuty. Jeśli szukacie nowego filmu do obejrzenia 100 razy z dziećmi, prawdopodobnie znienawidzicie go, ale młodsza wersja mnie z pewnością by się na to pisała. Dziś seans upłynął mi jednak na 105 minutach zerkania na zegarek.
★★★☆☆
James Millin-Ashmore
No comments:
Post a Comment