Od 2007 roku mieliśmy sześć filmów Transformers. Z ogólną sumą 4,3 miliardów dolarów, seria zajmuje 13. pozycję pod względem wartości w historii kina. 880 minut robotów bijących się po karoseriach i najwyraźniej nie jesteśmy jeszcze tym zmęczeni. Od czasu pierwszego filmu z 2007 roku widać postępujący spadek jakości, jednak najnowsza odsłona zdołała przełamać złą passę i może być jednym z najlepszych hitów od lat. Kocham ten film. I nienawidzę Transformersów.
Tak, Bumblebee był przyjemnym filmem. Akcja rozgrywa się w 1987 roku, Bumblebee znajduje schronienie na złomowisku w małym miasteczku przy plaży w Kalifornii. Charlie, kończąca właśnie 18 lat i próbująca znaleźć swoje miejsce na świecie, znajduje pokiereszowanego Bumblebee. Dalej mamy trochę typowy film o kumpelstwie człowieka z robotem w stylu The Iron Giant, Big Hero 6 i innych. Podczas gdy fabuła nie pokazuje niczego szczególnie zaskakującego - właściwie czegokolwiek zaskakującego, szczerze mówiąc jest śmiesznie przewidywalna - wciąż jest to bardzo przyjemny film.
Po pierwsze, porozmawiajmy o settingu. Wciąż jesteśmy w świecie Stranger Things, z pozornie coraz większą liczbą mediów osadzonych w nostalgicznie silnych latach 80-tych. Choć wydaje się to typowym chwytem, tutaj jest to taki pełen miłości hołd dla kultowego okresu w historii. Sama ścieżka dźwiękowa nadaje filmowi nostalgiczne uczucie uwielbienia dla minionej epoki; a także daje nam jedną z najzabawniejszych scen filmu, w której Bumblebee pokazuje swoją niechęć do The Smiths. Umiejscowienie filmu w latach 80-tych sprawia, że fabuła, tempo, humor i postacie filmu przypominają coś z klasyków Johna Hughesa - no wiecie, tych z dużą ilością robotów naraz.
Akcja filmu jest naprawdę zaskakująco dobra - po latach Michaela Bayhema w tej serii Bumblebee wydaje się produktem o znacznie wyższej jakości. Tak, Michael Bay jest nadal zaangażowany (westchnienie), ale tutaj jego obecność nie jest tak nieprzyjemnie odczuwana. Akcja była naprawdę łatwa do śledzenia i przyjemna, i nie jest to szalony, wielki, źle pocięty wybuch. Ale film naprawdę zabłysnął dopiero w skromniejszych sekwencjach. Nasza bohaterka Charlie grana wspaniale przez genialną Hailee Steinfeld, jest z pewnością najlepszą ludzką postacią, jaką widziała saga. Złożona, głęboka i przede wszystkim nie nadmiernie seksualna, jest powiewem świeżego powietrza w serii z kobiecymi rolami, które zazwyczaj kończą się na skąpo odzianej Megan Fox pochylającej się nad maską samochodu. Steinfeld jest genialna w tej roli i ma tak niezwykłą chemię z Bumblebee, aż do złudzenia przekonującą, że jest on prawdziwy. Sory dzieciaki, nie jest.
Po pierwsze, porozmawiajmy o settingu. Wciąż jesteśmy w świecie Stranger Things, z pozornie coraz większą liczbą mediów osadzonych w nostalgicznie silnych latach 80-tych. Choć wydaje się to typowym chwytem, tutaj jest to taki pełen miłości hołd dla kultowego okresu w historii. Sama ścieżka dźwiękowa nadaje filmowi nostalgiczne uczucie uwielbienia dla minionej epoki; a także daje nam jedną z najzabawniejszych scen filmu, w której Bumblebee pokazuje swoją niechęć do The Smiths. Umiejscowienie filmu w latach 80-tych sprawia, że fabuła, tempo, humor i postacie filmu przypominają coś z klasyków Johna Hughesa - no wiecie, tych z dużą ilością robotów naraz.
Akcja filmu jest naprawdę zaskakująco dobra - po latach Michaela Bayhema w tej serii Bumblebee wydaje się produktem o znacznie wyższej jakości. Tak, Michael Bay jest nadal zaangażowany (westchnienie), ale tutaj jego obecność nie jest tak nieprzyjemnie odczuwana. Akcja była naprawdę łatwa do śledzenia i przyjemna, i nie jest to szalony, wielki, źle pocięty wybuch. Ale film naprawdę zabłysnął dopiero w skromniejszych sekwencjach. Nasza bohaterka Charlie grana wspaniale przez genialną Hailee Steinfeld, jest z pewnością najlepszą ludzką postacią, jaką widziała saga. Złożona, głęboka i przede wszystkim nie nadmiernie seksualna, jest powiewem świeżego powietrza w serii z kobiecymi rolami, które zazwyczaj kończą się na skąpo odzianej Megan Fox pochylającej się nad maską samochodu. Steinfeld jest genialna w tej roli i ma tak niezwykłą chemię z Bumblebee, aż do złudzenia przekonującą, że jest on prawdziwy. Sory dzieciaki, nie jest.
Bumblebee jest absolutnie genialnym filmem, który znacznie przekroczył moje oczekiwania, a były one już dość wysokie, dzięki niezwykłemu przyjęciu krytyków i plotkom. Jest to świetny powrót, wyglądający i brzmiący jak lata 80-te i nie zagłębiający się w mrok i zbyt skomplikowaną fabułę. To jest po prostu zabawny blockbuster, klasycznie. Oto, jak filmy Transformersów mogły wyglądać cały czas. Doskonała formuła została w końcu odkryta - miejmy nadzieję, że nieunikniona kontynuacja nie spadnie z rowerka. Bumblebee jest najlepszym filmem Transformers.
★★★★☆
Sam Love
No comments:
Post a Comment