Jeżeli uczymy się przez powtarzanie to Crackdown 3 to rozczarowujący wynik. Bardzo hypowany exclusive na Xbox One został wydany po pięciu latach na różnych etapach rozwoju, ale w sumie nie wiadomo co tam robili przez cały ten czas.
Minęło kilka lat od wydania Crackdown 2 na Xboxa 360 i najnowsza odsłona wydaje się dość podobna. Gracz zostaje umieszczony w roli super-agenta (istnieje wybór postaci, ale 99% wybierze dowódcę Jaxona Terry'ego Crewsa), którego zadaniem jest podróżowanie po rozległym mieście New Providence, walcząc z różnymi przestępcami, którzy je opanowali. Na ogół atakują nas roje nieciekawych robotów, a gra zwiększa poziom trudności, rzucając ich coraz więcej w miarę, jak postępuje historia. Fragmenty mapy nie mają osłon, więc jesteśmy stale ostrzeliwani ze wszystkich stron - pozostaje strzelać do wszystkiego w zasięgu wzroku dzięki automatycznemu celowaniu i obfitości arsenału.
Minęło kilka lat od wydania Crackdown 2 na Xboxa 360 i najnowsza odsłona wydaje się dość podobna. Gracz zostaje umieszczony w roli super-agenta (istnieje wybór postaci, ale 99% wybierze dowódcę Jaxona Terry'ego Crewsa), którego zadaniem jest podróżowanie po rozległym mieście New Providence, walcząc z różnymi przestępcami, którzy je opanowali. Na ogół atakują nas roje nieciekawych robotów, a gra zwiększa poziom trudności, rzucając ich coraz więcej w miarę, jak postępuje historia. Fragmenty mapy nie mają osłon, więc jesteśmy stale ostrzeliwani ze wszystkich stron - pozostaje strzelać do wszystkiego w zasięgu wzroku dzięki automatycznemu celowaniu i obfitości arsenału.
Jeśli brzmi to dla Was zabawnie, to zapewne nawet może takie być. Wadą jest jednak to, że gra jest również dość powtarzalna i szybko przestaje być satysfakcjonująca. Czynnikowi drzemki nie pomaga prosta 10-godzinna kampania, która zazwyczaj polega na poruszaniu się po mieście, aby kogoś zabić lub coś wysadzić. Bez konkretnego powodu biegamy od jednego do drugiego znacznika na mapie, aż w końcu znajdziemy coś lepszego do pogrania. W pełni niszczące się mapy Wrecking Zone przedłużają trochę życie gry, główna fabuła wylewa się nadmiarem znajdziek, a można również zagrać w trybie współpracy. Znajdźki wiążą się z systemem ulepszeń, który również wpływa na postać fizycznie w grze. Dosłownie stajemy się więksi i silniejsi, skacząc wyżej i dalej, gdy zdobywamy więcej doświadczenia. Możemy odblokować nowe postacie, odnajdując nici DNA rozrzucone po mapie, gdy w końcu dostaniemy dostęp do samochodu Agencji. Broń również się podlega ulepszeniom, gdy zdobywamy kolejne poziomy, więc zawsze mamy wybór jak anihilować wszystko co tylko spotkamy.
Cieniowanie sprawia, że gra wygląda przyjemnie, ale całość zbytnio się nie wyróżnia. Jest to raczej wybaczalne, biorąc pod uwagę skalę sandboxa i sposób poruszania się po budynkach, wspinając się i skacząc, dodatkowo pozwala to na większą ilość wrogów i wybuchów w tle. Postać nie jest też najłatwiejsza do kontrolowania, ale wraz ze zdobywaniem poziomów dostajemy kolejne ułatwienia.
Cieniowanie sprawia, że gra wygląda przyjemnie, ale całość zbytnio się nie wyróżnia. Jest to raczej wybaczalne, biorąc pod uwagę skalę sandboxa i sposób poruszania się po budynkach, wspinając się i skacząc, dodatkowo pozwala to na większą ilość wrogów i wybuchów w tle. Postać nie jest też najłatwiejsza do kontrolowania, ale wraz ze zdobywaniem poziomów dostajemy kolejne ułatwienia.
Ogólnie rzecz biorąc, nie jest źle, ale nie jest to kontynuacja, na którą większość fanów liczyła po tak długim czasie. Niewiele różni się od gry, którą wydano wiele lat temu, a podstawa rozgrywki jest wciąż taka sama. Wybierasz cel, strzelasz do niego i trochę skaczesz tu i tam. Fanfary i hype, które poprzedziły premierę, sprawiają, że trudniej jest wybaczyć wiele wad i ograniczeń, ale mimo wszystko jest w tym trochę głupkowatej rozrywki. Crackdown 3 jest w porządku, jeśli szukacie łatwej zabawy, ale to też zmarnowany potencjał. Czasami wygląda to jak przemalowane Saints Row, ale nawet to byłoby chyba bardziej interesujące niż to co dostaliśmy. Seria zasługuje na coś lepszego niż kalka o niskim budżecie, która ciągle używa efektów komiksowych do cutscenek i po prostu rozczarowuje, mimo to prawdopodobnie pomoże Wam zabić trochę czasu w deszczowy weekend.
★★☆☆☆
James Millin-Ashmore
No comments:
Post a Comment