Monster Hunter: World, najnowszy tytuł CapComu dostępny na konsole Playstation 4 i Xbox One, z wersją na komputery osobiste zapowiedzianą na dalszą połowę roku. Tytuł dawniej skupiający się na handheldach, z głównie Japońską grupą odbiorców, atakuje światowy rynek z dość dużym ryzykiem ze strony CapComu.
Zamysłem gry jest wcielenie gracza w rolę badacza, który poluje na różnorodne potwory w Nowym Świecie i zbiera o nich wszelkie informacje. Gameplay skonstruowany dość formalnie - polujemy na potwory, pozyskujemy z nich materiały łapiąc je lub zabijając, ze zebranych składników tworzymy ekwipunek, który pozwala podejmować coraz to większe wyzwania. Z czasem rozgrywka staje się trudniejsza i dane jest nam stawiać czoła bardziej skomplikowanym w obejściu monstrom. Poza tym oczywiście fabuła, ale ta akurat nie jest zbyt silnym punktem gry, przyjmuje formę rozszerzonego tutorialu i raczej wskazuje nam co będziemy robić po jej ukończeniu.
Możemy grać sami, lub z towarzystwem w trybie kooperacji(kilka patchy zajęło deweloperom doprowadzenie tego do sprawnego działania). Jeśli gracie solo dostajecie do towarzystwa Kotostwora(czyli w sumie kota w ubraniach) i pomaga on Wam w toczonych walkach. W trybie wieloosobowym można grupować się w 4. osobowe drużyny, czasami również z kotem w pakiecie. Dodatkowo możecie też ulepszać kotka uzbrojenie by zyskać lepsze wsparcie(lub kozacki look, zależy na czym bardziej Wam zależy).
Rozgrywka i walka jest definitywnie najmocniejszą stroną gry. Animacje skoskruowane są w taki sposób, że z każdym zadanym uderzeniem można poczuć jego wagę. To samo dotyczy oczywiście przeciwników, których wachlarz rozciąga się od dinozaurów do starszych smoków. Ze względu na to nie dziwną jest śmierć od jednego ciosu z winy źle obliczonego uniku, co po kilku takich doświadczeniach jest dość frustrujące(co w takich grach nie jest aż tak często spotykane). Można tutaj mieć podobne odczucia co w znanym wszystkim "Dark Souls", kiedy wzmaga się irytacja, lecz mimo to nadal chcemy próbować dalej i stawać się lepszymi. Porównując do wcześniej wydawanych edycji na konsole przenośne, tym razem otrzymaliśmy uproszczone jak i usprawnione mechaniki, które przekładają się na mniej potworów, mniej broni i mniej specyficznego wyposażenia. Tutaj perspektywy rodzi zapowiadane "G rank" DLC, które powinno ukazać się za kilka miesięcy.
Pod względem grafiki gra jest po prostu piękna, co jest niesamowite uwzględniając jedynie 16GB instalacji. Każda z lokacji, przez gęste lasy do koralowych raf jest istną piaskownicą z całą gamą znajdziek i potworów do upolowania. Mamy też obszar obozu, w którym to otrzymujemy zadania, ulepszamy ekwipunek i zajadamy się rozmaitymi posiłkami, które to znowu dają nam różnorakie tymczasowe wzmocnienia. Dostajemy do dyspozycji również swój własny kąt, który jeżeli mamy ochotę możemy zapełnić zbieranymi małymi kreaturkami.
Możemy grać sami, lub z towarzystwem w trybie kooperacji(kilka patchy zajęło deweloperom doprowadzenie tego do sprawnego działania). Jeśli gracie solo dostajecie do towarzystwa Kotostwora(czyli w sumie kota w ubraniach) i pomaga on Wam w toczonych walkach. W trybie wieloosobowym można grupować się w 4. osobowe drużyny, czasami również z kotem w pakiecie. Dodatkowo możecie też ulepszać kotka uzbrojenie by zyskać lepsze wsparcie(lub kozacki look, zależy na czym bardziej Wam zależy).
Rozgrywka i walka jest definitywnie najmocniejszą stroną gry. Animacje skoskruowane są w taki sposób, że z każdym zadanym uderzeniem można poczuć jego wagę. To samo dotyczy oczywiście przeciwników, których wachlarz rozciąga się od dinozaurów do starszych smoków. Ze względu na to nie dziwną jest śmierć od jednego ciosu z winy źle obliczonego uniku, co po kilku takich doświadczeniach jest dość frustrujące(co w takich grach nie jest aż tak często spotykane). Można tutaj mieć podobne odczucia co w znanym wszystkim "Dark Souls", kiedy wzmaga się irytacja, lecz mimo to nadal chcemy próbować dalej i stawać się lepszymi. Porównując do wcześniej wydawanych edycji na konsole przenośne, tym razem otrzymaliśmy uproszczone jak i usprawnione mechaniki, które przekładają się na mniej potworów, mniej broni i mniej specyficznego wyposażenia. Tutaj perspektywy rodzi zapowiadane "G rank" DLC, które powinno ukazać się za kilka miesięcy.
Pod względem grafiki gra jest po prostu piękna, co jest niesamowite uwzględniając jedynie 16GB instalacji. Każda z lokacji, przez gęste lasy do koralowych raf jest istną piaskownicą z całą gamą znajdziek i potworów do upolowania. Mamy też obszar obozu, w którym to otrzymujemy zadania, ulepszamy ekwipunek i zajadamy się rozmaitymi posiłkami, które to znowu dają nam różnorakie tymczasowe wzmocnienia. Dostajemy do dyspozycji również swój własny kąt, który jeżeli mamy ochotę możemy zapełnić zbieranymi małymi kreaturkami.
Jeśli chodzi o zadania to nie są one zbyć różnorodne, jednak trzon całej zabawy jest wystarczająco satysfakcjonujący. Każda misja jest ograniczona czasowo, ale tworzy to wcale dodatkowej presji. Kiedy ukończymy główny wątek, gra dopiero się zaczyna, a naszym celem stają się wysoko-poziomowi przeciwnicy. Grind jest podobny do "Destiny", więc nie trafi do każdego, a także kompletne jego ukończenie zajmie nam setki godzin. Jeśli wszystko przypasuje nam dość dobrze i znajdziemy pasujący nam styl walki, to naprawdę łatwo zagubić się w tym tytułe na zdecydowanie zbyt długo.
Monster Hunter: World ma swoje problemy, jednak nadal jest to fantastyczny wpis do całej serii. Z niszowego tytułu wyrasta na uznawaną przez recenzentów grę na światowym poziomie. Może brzmieć powtarzalnie, ale jeśli dać temu szansę przekonacie się jak wciągająca i satysfakcjonująca może być.
Monster Hunter: World ma swoje problemy, jednak nadal jest to fantastyczny wpis do całej serii. Z niszowego tytułu wyrasta na uznawaną przez recenzentów grę na światowym poziomie. Może brzmieć powtarzalnie, ale jeśli dać temu szansę przekonacie się jak wciągająca i satysfakcjonująca może być.
★★★★☆
Hannah Read
Monster Hunter World at CeX
Get your daily CeX at
No comments:
Post a Comment