Tuesday 8 January 2019

Salt & Sanctuary ★★★★☆


“Prawie jak Dark Souls, ale…” to nie jest jak chcę zacząć tą recenzję. Salt & Sanctuary jednak nosi znaki inspiracji niemal z takim zamiłowaniem, że nie da się o tym nie wspomnieć, zacznijmy więc tę podróż pełną apatii i destrukcji. Salt & Sanctuary - prawie jak Dark Souls, ale w 2D.

Podstawowy problem jest następujący. W ostatnich miesiącach, ten właśnie typ Soulsów stał się tak wszechobecny, że Salt & Sanctuary na Switcha będzie miało naprawdę trudne chwile, próbując wybić się z tłumu. Hyper Light Drifter, Death’s Gambit, FURY i ostatnio wydane Dead Cells są jedynie pierwszymi z brzegu, które przychodzą mi na myśl. Więc co Salt & Sanctuary robi, o ile robi, żeby przypaść nam do gustu?


Prawie zbędne będzie opisywanie kluczowych mechanik ponieważ Salt & Sanctuary jest jedną z najwierniejszych wariacji na temat Dark Souls w jaką grałem. Zrozumcie więc proszę “Prawie jak Dark Souls, ale w 2D” to skrót myślowy, a nie porównanie - nie ma bardziej adekwatnego określenia. Wspomniane gry są w tym bardziej subtelne, zwłaszcza kiedy przychodzi do gameplay’u. Kluczowa różnica w Salt & Sanctuary jest jednak inna: nastrój.

Nastrój(bądź atmosfera, jeśli chcemy być pretensjonalni) to dość abstrakcyjna rzecz do opisania i też trudna do wymówienia, dla niektórych. Akumulacja wizuali, elementów otoczenia, dźwięków, muzyki i dialogów, która razem składa się by stworzyć to wyjątkowe doświadczenie. W przypadku Salt & Sanctuary (jak i Dark Souls) świat jest na granicy upadku, a sam antagonista jest Bezimiennym Bogiem, który rzucił na te ziemie piętno niekończących się wojen. Wspomnienia, budynki, monumenty, ludzie, wszystko powoli, ale nieubłaganie zanika.

Krajobraz w Salt & Sanctuary rozpadają się, wyzuty z życia przez nieprzeniknioną mgłę. Muzyka jest rozproszona, powolna. Bohaterowie wypowiadają się z humorystycznie ponurym tonem. W sumie pewnie przesadzam z tym ponurym, ale takie mam odczucia. Salt & Sanctuary nie jest w żadnym razie obrazem kompletnej beznadziei czy grozy per se. Raczej nudy, a wraz ze stratą czasu przychodzi ciężkie poczucie apatii.


Właśnie apatia jest tym co stawia Salt & Sanctuary z dala od innych. Kluczowe elementy rozgrywki są solidne, w końcu już sprawdzone przez graczy w Dark Souls zostały jedynie zaadaptowane na 2D. Jednak to co osiągnąłem, czyli poznanie istoty apatii tego świata, zrobiło na mnie największe wrażenie i bez wątpienia było powodem dla którego miło spędzałem czas przy Salt & Sanctuary, aż do samego końca.

★★★★☆
Lewis Hill



Get your daily CeX at


Digg Technorati Delicious StumbleUpon Reddit BlinkList Furl Mixx Facebook Google Bookmark Yahoo
ma.gnolia squidoo newsvine live netscape tailrank mister-wong blogmarks slashdot spurl

No comments:

Post a Comment