Wróćmy się pamięcią do roku 2012, gdy powstał pierwszy film Jack Reacher. Jego pojawienie się wywołało falę krytyki wśród widzów. Mimo to zarobił mnóstwo pieniędzy, co było wystarczającym powodem dla grubych ryb w Hollywood, oraz prawdopodobnie dla samego Toma Cruise'a, aby rozpocząć tworzenie sequelu. Ponieważ oczywiście my chcemy - nie, my potrzebujemy więcej Jacka Reachera. To było 5 ciężkich lat od kiedy pojawił się już nie taki nowy Jack Reacher. Cierpieliśmy, przeżyliśmy bezsenne noce, aczkolwiek nareszcie możemy odpocząć, ponieważ Cruise wraca z nowymi przygodami Reachera. Hura…
Jack Reacher: Nigdy nie wracaj - brzmi przewidywalnie boleśnie - nasz bohater musi rozwikłać poważny spisek rządowy w celu oczyszczenia swojego imienia, w trakcie której poznaje prawdę o swojej przeszłości - co jest strasznie przewidywalne. Nie podjęto żadnego wysiłku, aby wyróżnić się w poziomie narracji filmu akcji. Rządowy spisek? Bycie w ciągłym biegu? Tajemnicza przeszłość? Wszystko takie oklepane. Czy to Bond, czy to Bourne, czy to Reacher - mógłby to być każdy z nich. Brak jakiegokolwiek "reacheryzmu", który wyróżnił by ten film. Łączy się z masówką i ginie pośród najlepszych filmów. Rotten Tomatoes ujął to pięknie w dwóch słowach - monotonny schemat. Poetycki i dokładny. Jednak wciąż można doszukiwać się jakiś pozytywów... nieprawdaż?
Tom powraca, by zagrać swojego o 30cm wyższego tytułowego bohatera i wyraźnie kocha każdą minutę bycia tym bohaterem w trakcie swojej wczesnej 50-tki. Podobnie jak w kolejnych częściach "Mission: ipossible", "Niepamięci", czy "Na skraju jutra", Jack Reacher jest idelną przygodą dla kanapowców. Nie jest tutaj szczególnie zły, aczkolwiek naprawdę dobry był ostatnio w latach 90tych, więc jest to i tak niewiele jak na Cruise'a. Ale znowu nikt nie jest w tym szczególnie dobry. Teraz wróćmy się do 2012, kiedy to byliśmy... zmuszeni do obejrzenia... pierwszego filmu. Pierwsza przygoda Reachera miała obsadę w postaci Rosamunda Pike, Richarda Jenkinsa, Wernera Herzoga, Davida Oyelowo oraz Roberta Duvalla. Niezła obsada, nieprawdaż? Zapewne myślicie, że to samo spotka Was w tym sequelu. Nic bardziej mylnego. Na ekranie mażemy zobaczyć Cobie Smuldersa, Aldis Hodge oraz Danike Yarosh. Jeżeli znasz 3 spośród tych "gwiazd" jesteś zdecydowanie sporym entuzjastą kina. Nie są najgorsi, jednak kompletnie nic nie znaczący. Zapewne film tego pokroju nie ma być zależny od poziomu aktorstwa, chodzi przede wszystkim o "przesłodzoną" akcję.
Sceny akcji w filmie zostały dosyć spokojnie nakręcone, nie zabraknie jednak prędkości i uderzeń. To jednak nie wystarczy, tego typu akcje możemy zaobserwować dzisiaj w w wielu filmach. Nawet filmy akcji potrzebują "tego czegoś", a w tym przypadku nawet postać Jacka Reachera jest po prostu słaba. Kolejny film z udziałem Toma Cruise'a, w którym odgrywa on rolę dojnej krowy. Pierwsz film powstał z myślą o powstaniu kolejnych sequeli, jednak nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, że nastąpi kontynuacja. Nikomu się nie chce gadać o Jacku Reacherze. Nie czepiając się autora książek Lee Child - zapewne książki są w porządku. Ale na ekranie? Postać Jacka jest po prostu słaba.
Tom powraca, by zagrać swojego o 30cm wyższego tytułowego bohatera i wyraźnie kocha każdą minutę bycia tym bohaterem w trakcie swojej wczesnej 50-tki. Podobnie jak w kolejnych częściach "Mission: ipossible", "Niepamięci", czy "Na skraju jutra", Jack Reacher jest idelną przygodą dla kanapowców. Nie jest tutaj szczególnie zły, aczkolwiek naprawdę dobry był ostatnio w latach 90tych, więc jest to i tak niewiele jak na Cruise'a. Ale znowu nikt nie jest w tym szczególnie dobry. Teraz wróćmy się do 2012, kiedy to byliśmy... zmuszeni do obejrzenia... pierwszego filmu. Pierwsza przygoda Reachera miała obsadę w postaci Rosamunda Pike, Richarda Jenkinsa, Wernera Herzoga, Davida Oyelowo oraz Roberta Duvalla. Niezła obsada, nieprawdaż? Zapewne myślicie, że to samo spotka Was w tym sequelu. Nic bardziej mylnego. Na ekranie mażemy zobaczyć Cobie Smuldersa, Aldis Hodge oraz Danike Yarosh. Jeżeli znasz 3 spośród tych "gwiazd" jesteś zdecydowanie sporym entuzjastą kina. Nie są najgorsi, jednak kompletnie nic nie znaczący. Zapewne film tego pokroju nie ma być zależny od poziomu aktorstwa, chodzi przede wszystkim o "przesłodzoną" akcję.
Sceny akcji w filmie zostały dosyć spokojnie nakręcone, nie zabraknie jednak prędkości i uderzeń. To jednak nie wystarczy, tego typu akcje możemy zaobserwować dzisiaj w w wielu filmach. Nawet filmy akcji potrzebują "tego czegoś", a w tym przypadku nawet postać Jacka Reachera jest po prostu słaba. Kolejny film z udziałem Toma Cruise'a, w którym odgrywa on rolę dojnej krowy. Pierwsz film powstał z myślą o powstaniu kolejnych sequeli, jednak nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, że nastąpi kontynuacja. Nikomu się nie chce gadać o Jacku Reacherze. Nie czepiając się autora książek Lee Child - zapewne książki są w porządku. Ale na ekranie? Postać Jacka jest po prostu słaba.
Jack Reacher: Nigdy nie wracaj - tytuł pasuje jak ulał. Tom i jego koledzy nie powinni nigdy wypuścić na światło dzienne kolejnej części. Wyprodukowanie sequela było najzwyczajniej stratą czasu, pieniędzy i zasobów - a przede wszystkim stratą czasu dla tych, którzy byli zmuszeni obejrzeć film. Totalny brak motywacji, aby pośmiać się z żartów Ricka Astleya dotyczących filmu (Nigdy nie odpuszczaj, nigdy się nie poddawaj, nigdy nie wracaj). A wiadomo, że gdzie się kończy ochota na żary, to już jest koniec.
★☆☆☆☆
Sam Love
Jack Reacher: Never Go Back at CeX
Get your daily CeX at
No comments:
Post a Comment