Friday, 25 October 2019

Angry Birds Movie 2 ★★★★☆


2016 rok przyniósł jedną z największych niespodzianek ostatnich lat w świecie filmu animowanego. Angry Birds miało być mierne. Nie trzeba było wiele - w końcu jest to film oparty na grze. Mobilnej. Dodajmy do tego Sony Pictures Animation - firmę stojącą za hotelem Transylvania i przerażającymi Smerfami - niewypał murowany. W rzeczywistości jednak dostaliśmy zabawny, uroczy i kolorowy seans. Teraz przejdźmy jednak do dzisiejszego tematu - kontynuacji filmu opartego na grze mobilnej…


King Mudbeard (Bill Hader), władca Bad Piggies, planuje zemstę przeciwko Redowi (Jasonowi Sudeikis), Chuckowi (Josh Gad), Bombowi (Danny McBride) i reszcie Angry Birds po tym, jak zdewastowali jego ojczyznę w poprzedniej bitwie, prowadząc do komicznej wojny, która najwyraźniej jeszcze się nie kończy - przynajmniej dopóki tajemniczy fioletowy ptak o imieniu Zeta (Leslie Jones) nie zagrozi im wszystkim własnymi planami po tym, jak ma dość życia na odległej arktycznej wyspie. Aby uniknąć mroźnego losu, Ptaki i Świnie zawierają niełatwy sojusz i razem stają przeciwko Zecie i rozpoczynają nową przygodę.

Niewiele nowego można powiedzieć o Angry Birds Movie 2, jeśli komuś podobała się odsłona z 2016 roku to powinien ów skłonić się do kontynuacji. Dziwaczny humor, ciągłe gagi i ogólne podejście do opowiadania historii jest takie samo, jak w części pierwszej - więc jeśli tak jak ja, pokochaliście pierwszy film, to będziecie się świetnie bawić na Angry Birds Movie 2 . To nie jest kontynuacja, która robi coś innowacyjnego. Jest to kontynuacja typu „jeśli coś nie jest zepsute, nie to tego nie naprawiaj” - i według mnie to dobry ruch.

Tym, co oferuje Angry Birds Movie 2, to jednak nowe postacie. Leslie Jones z SNL kradnie show jako antagonistka Zeta, podczas gdy jej prawica, Debbie, grana przez zabawną Tiffany Haddish, również robi fantastyczną robotę. Klasyczna obsada, czyli Sudeikis, Gad, McBride, Hader, Maya Rudolph i Peter of Dronlage z Gry o Tron wchodzą z powrotem w swoje postacie i tworzą jedną z najśmieszniejszych obsad głosowych na jakie można liczyć.


Oczywiście jest to film skierowany do dzieci - ale jeśli chcecie oderwać się na chwilę od szarego świata, Angry Birds 2 jest idealnym sposobem. Szalony, surrealistyczny humor filmu i uroczo uproszczona narracja to wspaniała filmowa ucieczka i jeden z najśmieszniejszych filmów animowanych ostatnich lat. Jasne, to nie poziom Disneya, ale nie o to tu chodzi. Film nie bierze się na serio ani nie stara się opowiadać wielkiej historii. Niech żyje kinowe uniwersum Angry Birds!

★★★★☆
Sam Love



Get your daily CeX at

Google+ Instagram Twitter YouTube Facebook
And now Snapchat!

Digg Technorati Delicious StumbleUpon Reddit BlinkList Furl Mixx Facebook Google Bookmark Yahoo
ma.gnolia squidoo newsvine live netscape tailrank mister-wong blogmarks slashdot spurl

Thursday, 17 October 2019

Dora i Miasto Złota ★★★★☆


Oto jedna z największych niespodzianek tego roku. W chwili pisania tej recenzji Dora i Miasto Złota na Rotten Tomatoes ma około 84% - pokonując Disneyowskiego Króla Lwa, Dumbo i Aladyna z 2019 roku. Tak, Dora pokonała nie jeden, nie dwa, ale trzy filmy Disneya - przynajmniej jeśli chodzi o oceny. Nie wyobrażam sobie, żeby konkurowała pod względem wyników finansowych, ale Dora, w reżyserii Jamesa Bobina, zwiastowała, że będzie absolutnym badziewiem - a jednak, wbrew wszystkiemu, stała się jednym z najlepiej ocenianych filmów rodzinnych tego roku.


Spędzając większość swojego życia na eksploracji dżungli, Dora (Isabela Moner) jest doskonale przygotowana na jej nową najbardziej niebezpieczną przygodę - szkołę średnią. W towarzystwie obdartej grupy nastolatków i małpy Boots (Danny Trejo) Dora wyrusza ratować swoich rodziców (Eva Longoria i Michael Peña), próbując rozwiązać tajemnicę zaginionej cywilizacji Inków.

Przede wszystkim Dora i Miasto Złota szczyci się absolutnie fantastycznym występem Isabeli Mone. Wschodząca gwiazda, którą możemy pamiętać z Transformers: The Last Knight, Sicario 2 i Instant Family, daje głęboki i rozgrzewający serce występ jako otwarta  młoda odkrywczyni. W filmie skierowanym głównie do dorosłej publiczności, która dorastała na serialu telewizyjnym dla najmłodszych, kultowa bohaterka również dorosła. Choć wciąż jest to film absolutnie skierowany do młodszej publiczności, jest o wiele bardziej wyrafinowany niż oryginalna seria - a postać Dory stała się nieco bardziej złożona, cudownie odgrywana przez Moner.

Film wyreżyserowany przez Jamesa Bobina i napisany wspólnie przez Nicholasa Stollera (zespół, który pracował nad The Muppets z 2011 roku) kontynuuje zamiłowanie do samoświadomego, ironicznego humoru i tworzy to zaskakująco zabawną adaptację dość prostego serialu telewizyjnego. Łamanie czwartej ściany w serialu telewizyjnym jest tutaj wspaniale i humorystycznie odwzorowane, a szczególnie dodatkowy smaczek w postaci sceny, w której nasze postacie napotykają halucynogenne kwiaty. Tak, to z pewnością jest bardziej dojrzałe niż materiał źródłowy.


To zabawna, świeża i porywająca historia i nic nie zapowiadało jak dobry będzie to film. Oczywiście nie jest to arcydzieło, ale dzięki włożonemu sercu i ogromnej charyzmie oraz cudownej pracy wschodzącej gwiazdy Isabeli Moner, która z łatwością mogłaby odegrać całą serię, jest to jedna z największych niespodzianek filmowych tego roku. Jeśli mi nie wierzycie, obejrzyjcie - z otwartą głową - i obiecuję, że będziecie się dobrze bawić. JEŚLI nie, to nie macie duszy i nie możecie zostać zbawieni...

★★★★☆
Sam Love



Get your daily CeX at

Google+ Instagram Twitter YouTube Facebook
And now Snapchat!

Digg Technorati Delicious StumbleUpon Reddit BlinkList Furl Mixx Facebook Google Bookmark Yahoo
ma.gnolia squidoo newsvine live netscape tailrank mister-wong blogmarks slashdot spurl

Wednesday, 9 October 2019

Fire Emblem: Three Houses ★★★☆☆


„Fire Emblem” to jeden z flagowych tytułów Nintendo, jednak przy tym prawdopodobnie najmniej doceniany. Mimo to seria zawsze cieszyła się pewną popularnością w świecie gier ze względu na niesamowitą strategiczną rozgrywkę i cudownie wymagającą funkcję permadeath. Najnowsza odsłona, „Fire Emblem: Three Houses”, wzbudziła o wiele większe zainteresowanie wśród odbiorców z głównego nurtu i naprawdę wydaje się być szansą na sukces Nintendo w głównym nurcie.

Od razu mówię, że nie jest to typowa gra „Fire Emblem”. Dodano bardzo wiele, aby uczynić ją bardziej atrakcyjną dla fanów RPG, i powiedziałabym, że jest to w większości zmiana na dobre. W poprzednich odsłonach prawie 80% gry koncentrowało się na walce, a pozostałą część stanowiły elementy opowieści, ulepszanie postaci i tak dalej. W „Fire Emblem: Three Houses” to około stosunek tych treści to praktycznie pół na pół.


Drugą połowę gry najlepiej opisać jako system a’la Persona 5. W fabule mają miejsca wydarzenia, które stawiają nas w roli profesora w Akademii Oficerskiej dla obiecujących jednostek wojskowych z trzech różnych krajów na kontynencie. Możemy wybrać dom, którego chcemy uczyć mając do wyboru Złotego Jelenia, Czarne Orły i Niebieskie Lwy, następnie stamtąd wchodzimy w interakcje i prowadzimy określone postacie w domu, w bitwie i życiu społecznym.

Dużo pracy włożono w społeczny i dydaktyczny aspekt gry, przykładowo każda linia dialogu jest wyrażana zarówno w języku japońskim, jak i angielskim. To naprawdę ułatwia wczucie się w grę, a jest to szczególnie ważne, jeśli gramy w trybie klasycznym, w którym permadeath jest aktywny. Oznacza to, że jeśli postać zostanie pokonana w bitwie, zniknie na zawsze ze wszystkich aspektach gry. Oczywiście, jeśli nie macie ochoty na ciągłe zmartwienia i niepokój związane z życiem waszych postaci (osobiście uważam to za bardzo stresujące), można grać w trybie normalnym, w którym jeśli postać zostanie pokonana, będzie ona dostępna w następnej bitwie.

Sam system bitew w grze jest bardzo dobrze wykonany, tak jak w poprzednich częściach. Rozwijamy swoje postacie poprzez walkę, a następnie możemy je ulepszać i zmieniać ich klasy.


Moim głównym zarzutem dotyczącym gry jest narracja, ponieważ próbuje ona odzwierciedlać tą z „Persony 5”, ale tak naprawdę nigdy nie osiąga takiego poziomu. Historia jest dobra i ma kilka doskonałych zwrotów akcji, ale wiele postaci irytowało mnie w miarę jej trwania, przez co nie dbałam tak bardzo o wynik każdej opowieści.

Ostatecznie „Fire Emblem: Three Houses” wydaje się być eksperymentem twórców, który zadziałał na większości frontów. Jest to cudowna gra strategiczna, która czasami cierpi na problemy z narracją, ale jest uratowana przez naprawdę epickie momenty w historii. Jeśli szukacie gry strategicznej z systemem społecznościowym rodem z „Persony”, to naprawdę nie możecie pominąć tego tytułu, a dzięki potencjałowi na setki godzin rozgrywki ogrywając historię wszystkich trzech domów, będzie to zajęcie na dłuższy czas.

★★★☆☆
Hannah Read

Fire Emblem: Three Houses w CeX


Get your daily CeX at

Google+ Instagram Twitter YouTube Facebook
And now Snapchat!

Digg Technorati Delicious StumbleUpon Reddit BlinkList Furl Mixx Facebook Google Bookmark Yahoo
ma.gnolia squidoo newsvine live netscape tailrank mister-wong blogmarks slashdot spurl